Archiwum Polityki

Hymn do kasy

W rodzimym piosenkarstwie, jak dowiódł tego ostatni festiwal w Opolu i co potwierdza estradowa codzienność, dominuje wtórność i konserwatyzm. Szmira disco polo znalazła kontynuację w kompletnie odtwórczej popmuzyce, zaś samych artystów i animatorów sceny zdają się ożywiać wyłącznie wzajemne kłótnie o pieniądze.

Koncerny fonograficzne i media nie życzą sobie artystycznej oryginalności i wolą lansować utarte schematy, niż stawiać na młodych, zdolnych i zbuntowanych. Dla takich lepszym miejscem niż Opole byłby festiwal w Jarocinie, po którym pozostała już tylko legenda. Najlepszym więc samopoczuciem cieszą się niezbyt udolni naśladowcy zachodniej tak zwanej muzyki środka.

Nie można odmówić talentu pięknej Natalii Kukulskiej, ale można mieć pretensje do jej artystycznych opiekunów, którzy parę lat temu umyślili sobie, że Natalia ma być polską Toni Braxton i udawać, że w stylu soul czuje się lepiej niż czarne piosenkarki.

Ostatnio pojawiły się na ulicach miast plakaty reklamujące płytę bliżej nie znanego zespołu Taboo. Kto patrzy na pięć uśmiechniętych dziewcząt, od razu wie, że chodzi o rodzimą wersję angielskich Spice Girls. Od dziewcząt nie chcą być gorsi chłopcy. Kiedy zachodni rynek popkultury podbijały chłopięce grupy wokalno-taneczne, polscy macherzy od rozrywki koniecznie musieli wymyślić jakiś ich odpowiednik. Wymyślono przeto Just 5, podróbkę angielskiego kwintetu Backstreet Boys.

Just 5 robią wszystko, żeby upodobnić się do zagranicznego pierwowzoru, do tego stopnia nawet, że ich pierwszy przebój, bardziej niż nakazywałaby przyzwoitość, przypominał największy hit młodocianych fordanserów z Anglii.

Od śpiewająco-tańczącej młodzieży nie chcą być gorsze dzieci. Kiedy w czołówkach zachodnich list przebojów znalazł się dziecięcy band Hanson, nad Wisłą rychło pojawił się zespół LO27 z sympatycznym perkusistą w wieku przedszkolnym i rezolutnym wokalistą z podstawówki. Chłopaki radzą sobie nawet nieźle, ale nie wiadomo, czy wtedy, kiedy wydorośleją, będą się cieszyć z faktu, iż kiedyś wykreowano ich na polski ersatz zachodnich wykonawców.

Menedżerowie naszej estradowej wytwórczości na swój sposób przekładają Rejowskie "Polacy nie gęsi".

Polityka 28.1998 (2149) z dnia 11.07.1998; Kultura; s. 46
Reklama