Czasem nic nie zapowiada nieszczęścia. Agnieszka poszła do szpitala w 35 tygodniu ciąży, bo nie czuła ruchów dziecka. – Poszłam, żeby się uspokoić, bo przecież ono mogło dłużej spać. Po badaniu USG okazało się, że moja mała nie żyje. Wpadłam w przerażenie.
Niekiedy matka musi urodzić, wiedząc, że dziecko wkrótce umrze. Dopiero bowiemktóreś z kolei badanie USG ujawnia jego śmiertelne wady. Im później to następuje,tym sytuacja kobiety staje się trudniejsza.
Dorota: – Moja córeczka rosła, kopała, a ja wiedziałam, że dzień, w którym się urodzi, będzie końcem jej życia. Od diagnozy do wywołaniaporodu minęły cztery tygodnie łez i rozpaczy. Marzyłam, by się obudzić i by jej już we mnie nie było – skoro i tak była skazanana śmierć. Poród wydawał mi się koszmaremnie do przeżycia.
Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego w 2003 r. w Polsce około 2 tys. dzieci (powyżej 22 tygodnia ciąży) zmarło jeszcze w łonie matki, zaś ok. 2,5 tys. – nie przeżyło pierwszego roku życia. Połowaz tych niemowląt umiera w pierwszym tygodniu, a co piąte przed ukończeniem pierwszego miesiąca życia.
Szpital
By zwrócić uwagę społeczeństwa na problemyzwiązane ze stratą dziecka, od 1988 r. w Stanach Zjednoczonych, 15 października jest oficjalnie obchodzony jako Dzień PamięciDzieci Nienarodzonych i Zmarłych po Narodzeniu (Pregnancy and Infant Loss Remembrance Day). Tymczasem w Polsce śmierć dziecka to wciąż temat tabu. Normą jest brak zrozumienia dla tragedii kobiety oraz brak procedur postępowania w takiej sytuacji.
Grzechem głównym większości szpitali jest przedmiotowe traktowanie kobiet, co w obliczu tragedii staje się dla nich dodatkowątraumą. – Po stracie dziecka kobieta powinna trafić do poradni konsultacyjnej, by uzyskać pomoc – mówi Tomasz Niemiec, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.