Archiwum Polityki

Nieprzewidywalny inteligentny tłum

Telefon komórkowy okazał się technologicznym bestsellerem wszech czasów. Tempem ekspansji pobił telewizję i Internet. Wywołał zmiany społeczne, o jakich filozofom się nie śniło.

Muhammad Yunus był profesorem ekonomii w Bangladeszu. Ale w połowie lat 70. ubiegłego stulecia stwierdził rozgoryczony, że teoria, jaką wykłada, ma niewiele wspólnego z realnym życiem pogrążonego w nędzy kraju. Wierzył przy tym, że nędza ta nie jest Bangladeszowi przypisana jakimś boskim wyrokiem, że można się z niej wyrwać. Wygrzebał z kieszeni 26 dol., które podzielił na kilkudziesięciocentowe porcje i otworzył Grameen Bank. Pieniądze trafiły w postaci mikropożyczek do 42 mieszkańców jednej z bangladeskich wsi. Dziś Grameen Bank obraca miliardami dolarów, ma 1300 oddziałów w Bangladeszu, jego klientami jest 3,5 mln osób z 46 tys. wsi. Zaciągnięte pożyczki spłaca 98 proc. dłużników. Brytyjski prestiżowy tygodnik „The Economist” uznał ideę Grameen Bank za jedną z najważniejszych innowacji społecznych i ekonomicznych ostatnich lat, przyznając Yunusowi we wrześniu tego roku nagrodę Innovation Award.

Na czym polega tajemnica sukcesu Yunusa?

Jeśli chodzi o wymiar ekonomiczny, sprawa jest dość prosta. Po pierwsze, pożycza niewielkie kwoty – średnio 30 dol. Ponadto pożycza w zasadzie tylko kobietom, uznając je za osoby bardziej odpowiedzialne niż mężczyzn. Ale co najważniejsze, pożycza te jakże skromne pieniądze na bardzo konkretny cel. Na przykład na zakup maszyny do szycia. Albo jeszcze lepiej – telefonu komórkowego.

Telefon komórkowy w Bangladeszu, kraju niemal pozbawionym telekomunikacji, zmieniał życie wsi w ciągu kilku dni. Ludzie odkrywali, że istnieje świat poza ich wsią, że mogą swoje produkty sprzedawać nie tylko na najbliższym bazarze, ale szukać kupców z odleglejszych miejsc. Kupiona za 30 dol. pożyczki komórka stawała się oknem na świat dla całej wsi, kryształem, wokół którego koncentruje się energia przedsiębiorczości ludzi odkrywających, że nie muszą być skazani na nędzę.

Polityka 41.2004 (2473) z dnia 09.10.2004; Społeczeństwo; s. 106
Reklama