Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

W Chile tyle o ile, w Brazylii hula Lula

W Ameryce Łacińskiej socjaliści i populiści, których wyborcze sukcesy świat przyjął z obawą i szyderstwem, zaskakują osiągnięciami.

W Argentynie peroniści – ruch najbardziej obciążony dziedzictwem populizmu – wyprowadzili gospodarkę z najgłębszego kryzysu gospodarczego w historii tego kraju.

W Brazylii były związkowiec i socjalista prezydent Lula zaaplikował terapię szokową, za którą dostałby piątkę u Jeffreya Sachsa i Leszka Balcerowicza.

Chile pod rządami socjalisty Ricardo Lagosa przezwyciężyło zapaść.

W Wenezueli lewicujący populista Hugo Chavez wygrał referendum, które umacnia go u władzy, ale nawet Waszyngton nie wierzy, że Wenezuela zamiast ropy naftowej do USA zacznie eksportować rewolucję do Ameryki Łacińskiej.

Dwa lata temu Glenn Hubbard, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta Busha, przypominał przykazania dla Ameryki Łacińskiej, które składały się na tzw. consensus waszyngtoński: rządy prawa, w tym prawa własności. Jak najmniej państwa i rządu. Restrykcyjna polityka monetarna. Otwarcie gospodarki na dobrodziejstwa globalizacji. Liberalna recepta została jednak w ostatnich latach przez Amerykę Łacińską zakwestionowana.

Rozbrykany młodzieniec

W Brazylii wybory wygrał Luiz Inacio Lula da Silva – porównywany czasami do Lecha Wałęsy, tyle że bardziej lewicowy. W sierpniu 2004 r. w Wenezueli – głęboko podzielonej, wręcz rozdartej rządami Hugo Chaveza i poczynaniami nieokiełznanej opozycji – prezydent zdecydowanie wygrał referendum, które pozwala mu rządzić do 2007 r., tj. do końca drugiej kadencji. Dodajmy: ku zadowoleniu biedoty i wbrew antypatii kół liberalno-demokratycznych na całym świecie. Dla nich Chavez jest watażką, populistą, demagogiem, pyszałkiem, który rosnące wpływy z eksportu ropy naftowej przeznacza na cele socjalne, kupując tym samym głosy plebsu, zamiast mądrze je inwestować. Sprzedaje swojemu przyjacielowi Fidelowi Castro ropę po niższej cenie w zamian za 15 tys.

Polityka 40.2004 (2472) z dnia 02.10.2004; Świat; s. 46
Reklama