Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Milknąca płyta

Systematycznie od pięciu lat spada sprzedaż płyt. Jeszcze do niedawna ich wydawcy winili za to pirackie firmy demolujące rynek tanimi, nielegalnymi nagraniami. Kolejny cios zadał im Internet. Czy warto jeszcze w ogóle produkować płyty?

W latach największej prosperity branży muzycznej (1995–1997) Wielka Piątka koncernów fonograficznych (BMG, Pomaton EMI, Sony, Universal i Warner) rozbudowywała swoje stajnie polskich artystów, ponieważ rodzima muzyka rozrywkowa sprzedawała się lepiej od zachodniej. Rekordy sprzedaży bili Varius Manx, Liroy, Edyta Górniak, Budka Suflera. Trwało to niezbyt długo, bo już w 1997 r. obniżono normę dla przyznawanych przez Związek Producentów Audio-Video (ZPAV) złotych i platynowych płyt – dla złota 50 tys. sprzedanych egzemplarzy (wcześniej musiało to być 100 tys.), dla platyny 100 tys. (wcześniej 200 tys.) Dziś wystarczy 35 tys., by otrzymać złotą płytę i 70 tys., by cieszyć się platynową.

Polskie oddziały majors (wielkich koncernów fonograficznych) już trzy lata temu zaczęły redukować zatrudnienie, teraz natomiast ograniczają polskie katalogi w ofercie tłumacząc, że promocja rodzimych artystów kosztuje zbyt wiele. Tendencja ta nie jest wyłącznie polską przypadłością, w prawie całej Europie (poza Wielką Brytanią, Francją, Włochami i Hiszpanią) Wielka Piątka rezygnuje z podpisywania nowych kontraktów z lokalnymi wykonawcami, zostawiając jedynie tych, którzy gwarantują zysk. Z danych Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego IFPI wynika, że w ciągu trzech ostatnich lat przemysł płytowy na całym świecie poniósł 20-proc. straty.

Polska ściąga czarną flagę

Poziom piractwa muzycznego w Polsce wciąż obejmuje 40 proc. całości naszego rynku fonograficznego. Mimo to w opublikowanym w Londynie 22 lipca tego roku „Raporcie o piractwie komercyjnym 2004” Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego IFPI wycofała Polskę z listy 10 krajów o największej skali piractwa.

Polityka 40.2004 (2472) z dnia 02.10.2004; Kultura; s. 54
Reklama