Archiwum Polityki

Plewy codzienności

Najnowsze dzieło autora „męskich romansów” Janusza L. Wiśniewskiego to w zasadzie powieść szkatułkowa. Główny bohater, czterdziestokilkuletni góral z Biczyc, przez ostatnie osiem lat z godnym podziwu poświęceniem opiekował się sparaliżowaną matką. Teraz, po jej śmierci, musi na nowo ułożyć sobie życie. Odnawia więc stare znajomości i poznaje nowych ludzi, co daje autorowi okazję do opowiedzenia długich, skomplikowanych i wyciskających łzy z oczu historii. Jesteśmy też, jak zwykle u tego autora, świadkami romansów, w związku z czym nie brakuje nieodzownych dla tego gatunku opisów w stylu: „Wczoraj było mi smutno. I to już przed naszym spotkaniem. Tak zupełnie bez powodu. Wydawało mi się, że nawet niebo płacze zaglądając przez okno do mojego pokoju...”, są „emocje wyłuskane z plew codzienności”, a bohaterowie „pragną się, choć nie mają do tego prawa”.

Jednak fabuła jest dla autora jedynie pretekstem, by wypowiedzieć się na tematy rozmaite: od różnic w psychice kobiet i mężczyzn („Kobiety często piszą o tym, co im się wydaje, a nie o tym, co jest”), przez syndrom 11 września w Nowym Jorku po peany na cześć Internetu i wyjaśnienia, dlaczego wciąż brakuje lekarstwa na AIDS. Wiśniewski napisał coś, do czego przyzwyczaił nas w „S@motności w sieci” i kolejnych utworach. Złą, przegadaną książkę, która zapewne odniesie czytelniczy sukces.

Janusz L. Wiśniewski, Los powtórzony, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, s. 307

Polityka 39.2004 (2471) z dnia 25.09.2004; Kultura; s. 66
Reklama