Archiwum Polityki

Uciec przed zawałem

Rozmowa z prof. Mirosławem Dłużniewskim, przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego VIII Międzynarodowego Kongresu Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Paweł Walewski: Co w ostatnim czasie najbardziej zaskoczyło pana w doniesieniach na temat miażdżycy?

Mirosław Dłużniewski:Do świadomości kardiologów dotarło znaczenie tzw. zespołu metabolicznego, a wraz z nim można już odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie zdrowi, w sile wieku, umierają na serce. Sytuacja trochę przypomina stan instalacji cieplnych w naszych domach. Kaloryfery grzeją, ale nikt nie wie, że płynąca w nich woda z upływem lat staje się coraz brudniejsza i metalowe rury od środka pokrywa rdza. To samo można powiedzieć o naczyniach krwionośnych 40- i 50-latków – ludzi przeświadczonych, że nic im nie dolega. Mają niezły standard życia, ale przekłada się on na ciężką pracę, dobre jedzenie, używki, samochód. To są te czynniki ryzyka, które psują składniki krwi, a one z kolei uszkadzają naczynia i zagrażają sercu.

Niełatwo zrezygnować ze zdobyczy cywilizacji. Przecież także lekarze sporo jej zawdzięczają.

Gdy burmistrz w jednym z miast amerykańskich zabronił palenia papierosów w miejscach publicznych, po pół roku liczba katastrof wieńcowych leczonych w tamtejszym szpitalu spadła o połowę. Ja wcale nikogo nie namawiam, by żył jak pustelnik, ale trzeba wiedzieć, jak przeciwdziałać czynnikom, które niszczą układ krążenia. A niszczy nie tylko cholesterol, ale również nawet niewielkie nadciśnienie, nieznacznie podwyższony cukier, odkładanie tłuszczu w trzewiach. Chcę też podkreślić, że rozpoznanie cukrzycy uważa się dziś za równoznaczne z rozpoznaniem choroby wieńcowej.

Jak przekonać pacjenta, by szybko schudł, rzucił palenie, jadł chudo, nie korzystał z windy ani samochodu?

Skandynawom się to udało. Tam lekarze mówią wprost: masz 30-proc. ryzyko, że w ciągu 10 lat dostaniesz udaru mózgu lub zawału.

Polityka 38.2004 (2470) z dnia 18.09.2004; Poradnik; s. 82
Reklama