Archiwum Polityki

Pokolenie stracone inaczej

Zwał” Sławomira Shuty’ego (rocznik 1973) ma szansę stać się manifestem pokoleniowym. Młody pisarz z Nowej Huty (no, właśnie!) jest autorem disco polo opery „Lans Macabr” i dwóch powieści wydanych w undergroundowych oficynach (opracowanych graficznie przez wziętych dziś Wilhelma Sasnala i Marcina Maciejowskiego), wreszcie art-zina „Baton/Beton”. Zbiór jego krótkich opowiadań „Cukier w normie” miał mniej szczęścia (i publicity), niż utrzymana w podobnym stylu „Wojna polsko-ruska...” Doroty Masłowskiej, wydana w tym samym roku. Fakt, że pozostał w cieniu, stanowi chyba dowód, że żyjąc w pośpiechu, w kulturze mozaiki i fragmentu, ciągle tęsknimy za tymi, którzy idą na literacką „całość”. Shuty po sukcesie Masłowskiej zmienił swoje pisanie i swoje pomysły: powieść „Zwał” jest świetnie sporządzoną etnografią języka i myślenia pracowników Firmy. W tym przypadku Firma to „sektor bankowości”, czyli oddział Hamburger Banku w prowincjonalnym mieście. Autor daje metaforę dzisiejszej kondycji młodego Polaka w trybach kapitalistycznego przedsiębiorstwa. Mamy więc tutaj opowieść o kolejnym, tym razem straconym inaczej, pokoleniu rzuconym na śmietnik supermarketu i na giełdę pracy, mamy wyścig szczurów, karuzelę promocji i szkoleń zawodowych, mamy cynizm i hipokryzję w ilościach hurtowych i detalicznych, mamy seks przez Internet, czczość konsumenckiej krzątaniny, wreszcie purgatorium, w które zamienia się ten domorosły Babilon.

To wszystko, opowiedziane z drapieżnym satyrycznym humorem, składa się na obraz pułapki i odczłowieczenia, jaki rysowali nam socjologowie piszący o wykorzenieniu i pracy zdehumanizowanej, o service people, ludziach-prefabrykatach postkapitalistycznej technologii.

Polityka 35.2004 (2467) z dnia 28.08.2004; Kultura; s. 58
Reklama