Prestiżowy amerykański magazyn „Foreign Policy” opublikował ostatnio listę najbardziej niebezpiecznych idei, których zastosowanie zamienić może ziemię w piekło. Wśród nich wymienia koncepcje podważające istnienie wolnej woli. Bo jak wyobrazić sobie funkcjonowanie społeczeństwa, przyjąwszy, że wolna wola nie istnieje? Australijski kosmolog Paul Davies pisze: „Wiara w jakiś sposób istnienia wolnej woli jest wspólna dla wszystkich kultur i stanowi w dużej mierze o naszej koncepcji człowieczeństwa. Jest fundamentem systemów etycznych i prawnych. Ale współcześni naukowcy i filozofowie pracowicie podkopują tę opokę ludzkiego społeczeństwa nie myśląc przy tym, czym ją zastąpić”.
To dzięki wolnej woli jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny i możemy świadomie kształtować swój los. Czyny, jakie popełniamy pozbawieni świadomości, np. w stanie hipnozy, kwalifikowane są odmiennie niż działania podjęte w pełni władz umysłowych. Ale jeśli wolna wola i przekonanie, że świadomie kontrolujemy swoje czyny, jest iluzją? Nie ma co do tego wątpliwości brytyjski filozof John Gray, a jako jeden z rozstrzygających dowodów przedstawia w książce „Słomiane psy” wyniki szokującego eksperymentu naukowego: „Benjamin Libet w pracy o »półsekundowym opóźnieniu« wykazał, że elektryczny impuls inicjujący działanie pojawia się na pół sekundy przed podjęciem świadomej decyzji działania. Wydaje nam się, że najpierw zastanawiamy się, jak postąpić, a następnie to robimy. W rzeczywistości niemal przez całe życie człowieka źródłem jego działań są nieświadome impulsy: mózg przygotowuje nas do podjęcia działania, a dopiero potem przeżywamy związane z nim doświadczenie”.
Człowiek jako organizm przetwarza ok. 14 mln bitów informacji na sekundę, świadomie zaś tylko 18 bitów, a więc zaledwie milionową część dawki, jaką otrzymuje z otoczenia.