Archiwum Polityki

Stłumiony wybuch

Trzydzieści lat temu została wysadzona w powietrze aula Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie dla jednych stali się symbolem walki z komunizmem, dla innych przykładem pozbawionego logiki terroryzmu.

Aula wyleciała w powietrze 6 października 1971 r., czterdzieści minut po północy. Następnego dnia w WSP miała odbyć się uroczysta akademia z okazji 27 rocznicy powstania Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa, co skojarzono z wybuchem od razu.

Eksplozja zniszczyła uczelniane archiwum, bibliotekę i bufet pod aulą oraz podłogę i dach. Do dziś na jednej ze ścian pozostał ślad. Straty wyceniono na ponad 4 mln ówczesnych złotych. Nikt nie odniósł ran, aktorzy studenckiego teatrzyku skończyli próbę pół godziny wcześniej.

Stanisław Nicieja, dziś rektor Uniwersytetu Opolskiego, w który przekształciła się WSP, mieszkał wtedy w Mrowisku, akademiku oddalonym o 400 m od gmachu głównego uczelni. – Fala uderzeniowa wypchnęła okna w naszym pokoju – wspomina. – Cały dziedziniec uczelni zasłany był kawałkami szkła i połamanych krzeseł. Razem z kolegą zawiadomiliśmy straż pożarną.

Nie docenili władzy ludowej

Informacja o wybuchu ukazała się tylko w lokalnej „Trybunie Opolskiej”. Pierwszego dnia pisano o eksplozji z nieustalonych przyczyn, następnego, że wykluczono już niesprawność instalacji elektrycznej i gazowej. W „Trybunie Ludu” wybuchu nie odnotowano w ogóle. Jedyną wiadomością z Opola była tego dnia informacja o inauguracji roku szkolenia partyjnego.

Opole nigdy nie reagowało na wydarzenia polityczne, więc nie zareagowało i wtedy – wspomina Wiesław Ukleja, który w 1971 r. miał 15 lat, a w dziesięć lat później w Komitecie Obrony Więzionych za Przekonania zaangażował się w walkę o uwolnienie Kowalczyków. – Dziś może to trudno pojąć, ale w niespełna rok po wydarzeniach w Gdańsku ludzie byli zastraszeni.

Śledztwo prowadzone było w tajemnicy.

Polityka 40.2001 (2318) z dnia 06.10.2001; Historia; s. 72
Reklama