Archiwum Polityki

Kaftan na miarę!

Czarna seria zabójstw dokonanych na dzieciach przez niezrównoważone psychicznie matki uruchomiła zbiorową wyobraźnię wokół chorób psychicznych. To, co się stało, wzbudziło grozę większą niż pospolite morderstwa, ponieważ więź uczuciowa między matką a dzieckiem uchodzi za najsilniejszą, a bezgraniczne oddanie potomstwu jest wręcz normą kulturową. Dlaczego Barbara udusiła synka i córeczkę? Dlaczego to samo zrobiła Krystyna, która następnie odebrała sobie życie? Magda, której samobójstwo – po odebraniu życia synkowi – nie udało się? Kto następny? – pytają ludzie. Ilu niebezpiecznych szaleńców żyje wokół nas? Skąd się biorą? Czy można ich powstrzymać? Kto i jak powinien nas przed nimi chronić?

Najczęstsza reakcja na chorego psychicznie: zamknąć jak najdalej, najlepiej na zawsze. I rzeczywiście, pacjentów w szpitalach psychiatrycznych stale przybywa. Między początkiem dekady a 1998 r. (ostatnie dane) ich liczba wzrosła o 30,5 proc. W 1998 r. w psychiatrycznych oddziałach pełnodobowych leczyło się 155,2 tys. osób. To o 2,7 tys. więcej niż rok wcześniej, ale aż o 9,6 tys. więcej niż przed dwoma laty.

W poradniach zdrowia psychicznego (i odwykowych) udzielono w tymże roku 3,6 mln porad lekarskich oraz 1,2 mln porad innych terapeutów (głównie psychologów). Skorzystało z nich 826 tys. osób (prawie 2 proc. mieszkańców Polski). To niewiele w porównaniu z liczbą hospitalizowanych, czyli tych, u których choroba weszła w ostrą fazę. Wcześniejsza diagnoza i rozpoczęcie leczenia w wielu przypadkach rokowałyby lepiej.

Pytając o przyczyny chorób psychicznych wchodzimy w krąg hipotez. Z jednej strony mówi się o podłożu genetycznym. Z drugiej jednak wiadomo, że muszą też zaistnieć czynniki środowiskowe. Prawdopodobnie dopiero jakaś szczególna kompozycja jednych i drugich prowadzi do wybuchu choroby. Mówiąc o roli środowiska psychiatrzy wskazują na stany ciągłego stresu, krytyczne sytuacje życiowe i brak umiejętności (lub możliwości) radzenia sobie z nimi, odrzucanie psychiczne i porzucanie dzieci, przemoc w rodzinie (także seksualną), nadużywanie leków.

Zły nastrój

Od dziesięciu lat żyjemy w Polsce jak na wulkanie. Wszystko się zmienia – od sklepów i ulic poprzez wyobrażenia o karierze i sukcesie życiowym, aż do praktycznych możliwości realizacji tych wyobrażeń. Tempo i ciśnienie przemian są bardzo duże. Jedni stają się ich beneficjentami, inni tworzą krąg ofiar. Tak radykalnym zmianom muszą towarzyszyć napięcia i frustracje. Złe nastroje stają się udziałem całych grup zawodowych (np.

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Raport; s. 3
Reklama