Archiwum Polityki

Ursus pod Grunwaldem

W związku ze sporami wokół ekranizacji „Krzyżaków” przedstawiamy projekt idealnego scenariusza, łączącego prawie wszystkie wątki i postacie występujące w książkach zaliczanych do kanonu polskich lektur obowiązkowych, które przenoszone są na ekran lub nieuchronnie zekranizowane zostaną w najbliższym czasie.

Eksplikacja, czyli wyjaśnienie nadrzędnej idei filmu

Ekranizowanie każdej lektury szkolnej z osobna pozbawione jest sensu. To marnotrawstwo sił i środków. Już wkrótce nie wystarczy sukna na mundury dla pułków kawaleryjskich, nie mówiąc o cienkiej stali z importu na zbroje rycerskie i miecze, którą lepiej byłoby przekuć na lemiesze. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami sygnalizuje, iż sytuacja pawi królewskich godna jest pożałowania: ledwie odrosną im pióra na ogonie, już są wyrywane wraz ze skórą w celu ozdobienia skrzydeł husarskich, które muszą furkotać, gdy nasi idą do ataku.

Słychać też, że ZASP szykuje memoriał w sprawie nadmiernego wyzysku grona czołowych aktorów polskich, którzy muszą przemieszczać się nieustannie z planu na plan, zmieniać kostiumy, partnerki i charaktery. Jest to zatem gwałt na ich psychice. Jeżeli dla przykładu Cezary Pazura w jednych „Krzyżakach” zagra króla Jagiełłę, a w drugich pokaże się na ekranie jako Ulryk von Jungingen, to przecież może od tego dostać rozdwojenia jaźni. A co zrobi ze swym nieprzeciętnym ciałem Katarzyna Figura, która, jak wieść niesie, ma być u Żamojdy eteryczną Danusią, u Lindy zaś muskularną Jagienką?

Last but not least, jeden film zamiast dziesięciu to wielka wygoda i oszczędność dla widza, który pójdzie do kina raz a dobrze. Trzeba pamiętać również o młodzieży spoza wielkich ośrodków miejskich, którą, jak to było w przypadku „Pana Tadeusza” i „Ogniem i mieczem”, dowozić trzeba do powiatowych kin gimbusami, a tych z oczywistej winy b. ministra Handkego jest wciąż za mało.

Jest wreszcie szansa, że supersuperprodukcja zaproszona zostanie do Cannes, a może nawet dostanie Oscara, w najgorszym razie za scenariusz – a wtedy ja poproszę, by dano mi go przez chwilę potrzymać.

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Kultura; s. 44
Reklama