Archiwum Polityki

Szeryf z gliny

Nie ma lepszej wiadomości dla złodziei, chuliganów, gangsterów: w nadchodzących miesiącach, z powodu kolejnej reorganizacji, policja będzie zajęta głównie sobą. Zwolennicy zmian uzasadniają je potrzebą porządku. Ich przeciwnicy mówią: to czystka kadrowa. Pierwszy etap reformy przeprowadzono na razie na poziomie Komendy Głównej Policji. Na 2,5 tys. tu pracujących, po połączeniu biur, 1000 ma zostać skierowanych do innych pionów policji, albo odejść. Następne etapy mają być wykonane, kiedy zapadną ostateczne decyzje co do liczby województw i powiatów, do których dopasuje się nową strukturę policji. W sumie ruch kadrowy obejmie wówczas ok. 12 tysięcy ludzi, to jest połowę zatrudnionych w centrali i w województwie. Co dziesiąty wysoko ulokowany funkcjonariusz może zostać przesunięty na inne stanowisko (raczej niższe) lub będzie szukał zajęcia gdzie indziej - w firmach ochroniarskich, a może w grupie przestępczej lub podziemiu gospodarczym?

Policja ma się zmienić nie tylko dlatego, że reformuje się państwo, ale również dlatego, że źle o niej mówią ludzie. Od dawna już w sondażach opinii publicznej nie miała ona tak wielu ocen negatywnych, jak na wiosnę bieżącego roku (prawie 40 proc. ankietowanych nie aprobuje policji). Czara goryczy przelała się po wydarzeniach w Słupsku, gdzie w czasie rozruchów ulicznych z policją zginął 13-letni chłopiec (o akcie oskarżenia w tej sprawie piszemy w dalszej części raportu). "Policjanci to tacy sami szalikowcy, tylko w mundurach" - padały oskarżenia w prasie. "To brutale pozbawieni kultury, profesjonalizmu, etosu pracy; bezmyślne pałowanie myli im się ze zdecydowanym działaniem". W szkołach policyjnych zaniedbano etykę, gdzieś się zapodziały takie słowa. jak "pomoc", "walka ze złem", "ochrona słabszych". Że banał?; zgoda, ale widać trzeba o nim przypominać.

  • Słupsk: śmierć Przemka Czai obciąża policję

Takie zdarzenia jak w Łomazach, gdzie pijany komendant zastrzelił przesłuchiwanego, ciągle przypominają o złym systemie doboru kadr w policji. Raport opublikowany dwa lata temu przez Wyższą Szkołę Policyjną w Szczytnie pokazuje, że połowa policjantów jest przekonana, iż w policji awansują nie fachowcy, lecz mierni, ale wierni, których windują układy towarzyskie. Zdaniem ankietowanych, im wyżej w strukturze policji, tym gorsza atmosfera.

Policjanci bronią się od lat w ten sam sposób - potrzeba pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy. Do pracy przyjdą lepsi ludzie, poprawi się skuteczność. Ich zdaniem, nawet jakaś cudowna poprawa działania samej policji niewiele da, ponieważ ludzie generalnie nisko oceniają również wymiar sprawiedliwości w Polsce (w sondażach opinii publicznej równie niskie notowania, co policja, mają sądy i prokuratura). Do naprawy nadaje się wszystko.

Polityka 26.1998 (2147) z dnia 27.06.1998; Raport; s. 3
Reklama