Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Latająca pluskwa

Niedaleko od Pekinu, na ściśle strzeżonym lotnisku wojskowym, od kilku miesięcy stoi unieruchomiony w hangarze nowiutki Boeing 767-300ER, pierwotnie przeznaczony dla przewodniczącego ChRL Jiang Zemina jako państwowy samolot nr 1. Całe luksusowe wnętrze, zainstalowane kosztem dodatkowych 10 mln dol. (sama maszyna kosztowała 120 mln), jest dosłownie wyprute i wybebeszone, łącznie z rozkładanymi do pozycji leżącej fotelami przydatnymi na dalekich trasach, całą tapicerką, systemem łączności i nawigacji, 49-kanałową telewizją satelitarną, listwami, obramowaniami, podłogą, a nawet umywalkami i sedesami.

Samolot, zakupiony przez Chiny w czerwcu 2000 r., wysłano na lotnisko w San Antonio w Texasie, gdzie kilka wyspecjalizowanych firm zajęło się przebudową wnętrza zgodnie z reprezentacyjnymi potrzebami i życzeniami głowy państwa chińskiego. Nie robiły one tego po raz pierwszy – poprzednio wyposażyły podobne maszyny dla króla Arabii Saudyjskiej, sułtana Omanu i sułtana Brunei.

Klienci piali z zachwytu i żadnych skarg nie odnotowano. Pracochłonne zamówienie realizowano do sierpnia 2001 r., gdy samolot wrócił do Chin i miał w inauguracyjnym locie, w połowie października ub. r., przemieścić Jiang Zemina i jego współpracowników z Pekinu do Szanghaju na największą międzynarodową konferencję organizowaną w Chinach – spotkanie przywódców państw APEC (Asia–Pacific Economic Cooperation) z udziałem m.in. prezydenta USA George’a Busha.

Ku zgrozie i wściekłości głównego pasażera oficerowie z III zarządu sztabu generalnego armii chińskiej (łączność, wywiad elektroniczny) odkryli na pokładzie 27 miniaturowych urządzeń podsłuchowych, precyzyjnie rozmieszczonych w newralgicznych punktach: a to w oparciu łoża w sypialni, a to w toalecie, a to w gabinecie głównym czy salce konferencyjnej. Jest to aparatura, której nie uświadczy w najlepszych sklepach specjalistycznych, a zatem wysoce profesjonalna, dostępna niezwykle rzadko i tylko dla nielicznych. Prace instalacyjne wykonywano w USA i podczas lotu powrotnego do Chin dał się słyszeć w kabinie nienaturalnie wysoki, rezonujący, jękliwy dźwięk, co natychmiast wzbudziło podejrzenia, a te padły na Amerykanów.

Ale na wspomnianym szczycie APEC, gdzie dominował temat walki z terroryzmem i udziału w niej Chin, drażliwego tematu gospodarz z amerykańskim gościem w ogóle nie poruszył, a formalnego protestu strona chińska też nie składała.

Polityka 5.2002 (2335) z dnia 02.02.2002; Świat; s. 36
Reklama