Archiwum Polityki

Dobry Wujek Warren

Bogaczom rzadko towarzyszy powszechny szacunek. Warren Buffett cieszył się nim od dawna. Jedyną skazą na wizerunku był zarzut skąpstwa. Zmazał go spektakularnym gestem, darując fundacji Billa Gatesa 30,7 mld dolarów.

W Europie dobroczynność była historycznie cnotą prywatną i dotyczyła sfery relacji między dawcą a jego Bogiem. Pośrednikami w tej relacji mogły być kościół i własne sumienie, a nie społeczeństwo. W Ameryce natomiast filantropia to nie prywatny akt między dawcą a wdzięcznym beneficjentem, ale świadomy akt o wymiarze społecznym. Jeśli istnieją potrzeby, których nie zaspokaja rząd federalny, stanowy lub lokalny, tworzy to naturalne miejsce dla filantropii. Dla dawcy liczy się skuteczność daru i aktywna postawa beneficjenta.

Gdy Andrew Carnegie w końcu XIX w. fundował biblioteki, sale koncertowe czy muzea, wymagał, aby lokalna społeczność partycypowała w tym wysiłku, np. gwarantując wsparcie dla ich stałego funkcjonowania. Gdy Rockeffeller, Cornell, Stanford czy Vanderbilt fundowali uniwersytety, a Mellon czy Peabody galerie sztuki bądź ośrodki badawcze, to beneficjentami miały być społeczności, a pieniądze ułatwiały realizację talentów, które przysporzą dobra publicznego. Wprawdzie instytucja anonimowego dawcy całkowicie w Ameryce nie wymarła, ale zwykle głośno się mówi o darczyńcach. Również po to, aby zachęcić innych do naśladownictwa.

Dobre imię nie ma ceny

Warrena Buffetta (jedynego, który trafił na listę megabogaczy i na stałe się na niej zakotwiczył nie jako spadkobierca fortuny ani twórca firmy-hitu, ale jako inwestor) filantropia interesowała dotychczas bardziej jako zjawisko społeczne. W przeciwieństwie do innych bogatych Amerykanów nie poświęcał jej wiele uwagi. W odróżnieniu od innych miliarderów, którzy rozkoszują się wydawaniem pieniędzy, Buffett cieszy się, gdy nimi obraca i gdy rosną na jego oczach. Mieszka do dziś tam, gdzie się urodził – w Omaha, Nebraska, w tym samym domu, który kupił w młodości. Hamburgery, coca-colę i czekoladki przedkłada nad kuchnię francuską.

Polityka 27.2006 (2561) z dnia 08.07.2006; Gospodarka; s. 43
Reklama