Archiwum Polityki

O. Maciej Zięba: To nie islam

Nic bardziej mylnego niż określenie tego, co się stało, jako wojny islamu z chrześcijaństwem, co zdarzyło się mi słyszeć. To krucjata wywołana mieszaniną ksenofobii, zranień z epoki kolonizacji, wrogości wobec Izraela i Zachodu jako takiego. Wtórnie chodzi tu o religię, ale raczej o religię zredukowaną do ideologii. Islam uderza w Amerykę, uderza w wartości świata zachodniego, a nie w religię. To nie islam, ale jego wynaturzona, ekstremalna i fanatyczna postać. Istnieje zatem szansa, że to co się stało, otrzeźwi milczącą lub milcząco-przyzwalającą dotąd większość muzułmańską i doprowadzi do zatrzymania logiki nienawiści. Dziś za spust pociągają ekstremiści, którzy stanowią margines islamskiego społeczeństwa. Telewizje pokazywały co prawda zdjęcia cieszących się z ataku na Stany Zjednoczone muzułmanów, ale sądzę, że są to przypadki odosobnione. Większość z nich być może zobaczyła, że jest to droga donikąd. Czy możliwe jest przebaczenie? Na jednym z kongresów byłem świadkiem dyskusji między przedstawicielami elit żydowskich i arabskich, którzy nie byli się w stanie porozumieć. Kiedy jeden z obserwatorów z Europy powiedział, że bez próby przebaczenia i pojednania wojna będzie trwać bez końca, przedstawiciel żydowski odpowiedział: „nawet dobrzy chrześcijanie mają problemy z przebaczeniem. Pan chce, żeby Żydzi i Arabowie zachowywali się jak dobrzy chrześcijanie, a to chyba jest niemożliwe”.

Sprawców trzeba ukarać. Zachód nie może jednak nakręcać spirali odwetu. Bez próby przebaczenia i pojednania nigdy nie uda się zahamować rozwoju różnych maści fanatyzmów.

O. Maciej Zięba jest kapłanem zakonu braci kaznodziejów, przełożonym polskiej prowincji dominikanów.

Polityka 38.2001 (2316) z dnia 22.09.2001; Komentarze; s. 20
Reklama