Archiwum Polityki

Reprywatyzacja w zawieszeniu

Dziesięć lat dyskusji, kilkanaście projektów ustaw i znowu nic. Prezydent zawetował ustawę reprywatyzacyjną. Koalicja sejmowa popierająca ustawę nie odrzuci weta, bo jest liczebnie słaba, a na forsowanie nowego projektu brak jej siły. Prezydent wytyka ustawie sprzeczność z konstytucją, gdyż odcina ona możliwość składania roszczeń majątkowych grupie dawnych właścicieli, którzy nie mają potwierdzonego obywatelstwa polskiego na koniec 1999 r. Nierówne traktowanie obywateli wobec prawa to ewidentny strzał samobójczy parlamentu, który mógłby ocenić Trybunał Konstytucyjny. Prezydent jednak nie skorzystał z tej drogi. Drugim powodem weta są – zdaniem prezydenta – wadliwe obliczenia skali roszczeń, które po wejściu ustawy w życie mogłyby być tak duże, że ugodziłoby to w rozwój gospodarczy kraju. Tu można się spierać – wśród niezależnych ekspertów opinie co do kosztów reprywatyzacji są podzielone. Chociaż prezydent podnosił argumenty prawne i ekonomiczne, to jego determinacja ma również podłoże polityczne – weto uwalnia idący do władzy obóz SLD od prowadzenia reprywatyzacji na warunkach skrojonych przez obecną koalicję rządzącą. W zamian prezydent proponuje dawnym właścicielom kontrowersyjne rozwiązanie: dochodzenie swoich roszczeń w sądach. Ta żmudna droga może się okazać na końcu kosztowna dla państwa – zasądzone odszkodowania wypłaca się w całości i w gotówce, a nie w połowie i w naturze, jak mogła to regulować ustawa. Weto prezydenta nie poprawia też klimatu wokół naszego kraju, o czym świadczą oburzone głosy byłych właścicieli w Polsce i amerykańskich Żydów polskiego pochodzenia. Wiele więc wskazuje, że przed „jakąś” ustawą reprywatyzacyjną nie uciekniemy. I że kolejny jej projekt będzie przygotowywać ekipa polityczna, której prezydent chciał oszczędzić reprywatyzacji.

Polityka 13.2001 (2291) z dnia 31.03.2001; Komentarze; s. 13
Reklama