Archiwum Polityki

Pupa czy dusza

Josh McDowell, kaznodzieja zza oceanu, dokonał w Warszawie paru rzeczy graniczących z cudem. Wypełnił Teatr Wielki – Operę Narodową do ostatniego miejsca, sprzedał z marszu 50 tys. nakładu przeraźliwie nudnej książki, a nawet miał swoje pięć minut w głównym wydaniu telewizyjnych „Wiadomości”, chociaż ani nie popełnił kryminalnego przestępstwa, ani nie namieszał na tzw. scenie politycznej.

„Łatwiej obnażyć pupę niż obnażyć duszę” twierdzi McDowell, teolog, „jeden z najpopularniejszych mówców chrześcijańskich”. Protestancki kaznodzieja z Ameryki deklaruje się jako przeciwnik łatwizny, czyli zwolennik zakrywania pupy, a obnażania duszy. To oczywiście metafora. Wyraża ona imperatyw abstynencji seksualnej aż do ślubu i konieczność wpajania „tradycyjnych wartości moralnych”.

„Wierzcie mi, gdyby moje dziecko dostało od nauczyciela prezerwatywę, a później zaszło w ciążę lub zaraziło się chorobą, przenoszoną drogą płciową, to podałbym do sądu władze szkoły i nauczyciela, domagając się odszkodowania w wysokości całego ich stanu posiadania!” – zapewnia McDowell. Władze MEN polecają jego sposób myślenia polskim rodzicom jako drogowskaz „przy ocenie i kontroli programów lub podręczników, z których będą korzystały dzieci na lekcjach wychowania do życia w rodzinie”. Bystry nauczyciel bez trudu dostrzeże tu zawoalowane ostrzeżenie: Nie mów dobrze o prezerwatywach, jeśli nie chcesz z chudej pensyjki finansować dzieci poczętych przez wychowanków!

Krępy mężczyzna w średnim wieku twierdzi, że doskonale zna młodzież: sam jest tatusiem udanej czwórki, a przemawiał już do 10 mln uczniów i studentów w 128 krajach, wydał prawie 50 książek. „Zamknijcie mnie na dwie godziny z 30-osobową klasą, a powiem wam, z jakiej rodziny – dobrej czy złej – pochodzi każda z osób!” – przekonuje.

Josh McDowell przyjechał do Polski na zaproszenie Ministerstwa Edukacji. W marcową sobotę na głównej scenie narodowej przez siedem godzin „wychowywał do miłości” nauczycieli, katechetów, doradców metodycznych, urzędników kuratoryjnych itd., dowiezionych w liczbie 1800 osób z całej Polski.

Polityka 13.2001 (2291) z dnia 31.03.2001; Społeczeństwo; s. 93
Reklama