Kolejka – należąca do Polskich Kolei Linowych – od 15 marca 1936 r. pełni rolę pompy, która na dolnej stacji w Kuźnicy zasysa tłumy i wtłacza je w serce Tatr. Szacuje się, że wwiozła i zwiozła już na górę i z góry blisko 40 mln osób. W ciągu godziny z Kuźnic na Kasprowy może przewieźć 180 osób. Stała się magnesem przyciągającym turystów na Podhale. Stała się też, wraz z Kasprowym Wierchem, narodową wartością. Nie da się jej już wyciąć z krajobrazu Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Ale ta pompa potwornie się zestarzała – mówi Paweł Skawiński, dyrektor TPN. – W tym stanie zagraża bezpieczeństwu ludzi i przyrody.
Kolejka przecina park na pół. TPN zainteresowany jest przynajmniej jej modernizacją, bo z roku na rok staje się coraz bardziej uciążliwa dla środowiska. Choćby ze względu na głośną pracę urządzeń i zanieczyszczanie smarami i olejami terenów leżących pod sześcioma podporami. – Zupełnie nie jesteśmy zainteresowani zwiększeniem zdolności przewozowych – podkreśla dyrektor. Nowa pompa nie powinna więc wtłaczać w rejon Kasprowego więcej ludzi. – Szczególnie w sezonie letnim. Co do zimy, kiedy przyroda śpi pod grubą pokrywą śniegu, park gotów jest na rozsądne ustępstwa: – Ale potrzebny jest raport przyrodniczy, który oceni wpływ zwiększonej liczby narciarzy na środowisko.
Kolejki do kolejki
Jerzy Laszczyk, prezes PKL, przypomina, że kompromis osiągnięto już w połowie 1996 r., kiedy dyrektorem parku był Wojciech Gąsienica-Byrcyn, twardy działacz na rzecz tatrzańskiej przyrody. Po przebudowie kolejka miała podwoić zdolność przewozową. – Wtedy ustalono, po burzliwych dyskusjach, że przepustowość 360 osób na godzinę kolejka będzie miała w zimie – mówi Laszczyk.