Archiwum Polityki

W poszukiwaniu tu i teraz

Czy adaptacja w nowej ojczyźnie musi boleć
Polityka

By uświadomić amerykańskiej publiczności, czym jest stres emigranta, mówię tak: wyobraźcie sobie, że pewnego dnia zaczynacie pracować dla armii Stanów Zjednoczonych w randze oficera. Macie ogólne pojęcie o wojsku, ale nigdy nie odbyliście służby wojskowej. Rozumiecie zaledwie część języka waszych kolegów. Oni wiedzą, że jesteście nowi, i są gotowi zaoferować wam pomoc, ale nie mają pojęcia o zakresie waszej ignorancji. Lub wyobraźcie sobie, że zostaliście wybrani do sztafety pływackiej, w której bierze udział wasz uniwersytet, a potraficie pływać tylko żabką i to tak sobie.

O fenomenie emigracji napisano mnóstwo rozpraw naukowych, dokumentalnych, utworów literackich. Pisał Czesław Miłosz w wierszu „Emigrować”: „W snach powracają do mnie lata na obczyźnie/I tylko wtedy wiem, ile cierpiałem./Nasze minione życie jest zakryte,/Albo zamurowane, jak to robią pszczoły,/Zalepiając woskiem miejsca uszkodzone. (...) Gdybym dla młodych układał świadectwo,/Nie wspomniałbym ni słowem o sukcesie./Który owszem, bywa, i jest gorzki”.

Jednak do tysięcy Polaków, którzy szukają swojego miejsca w świecie, nie przemawia ani Miłosz, ani też powiedzenie, że emigracja to amputacja. Jak jest w istocie?

STAN DZIWNOŚCI

Emigracja może być jedną z najlepszych decyzji, jaką kiedykolwiek podjęliśmy, może być i przekleństwem. To jak narodzić się powtórnie, czyli uczyć się chodzić i mówić na nowo, znów przechodzić ząbkowanie i tak dalej. To szansa i wyzwanie.

Spójrzmy, co przytrafia się człowiekowi w tej zwykle rozciągającej się na całe dalsze życie podróży. Na samym początku zwykle przeważa poczucie zamętu emocjonalnego i intelektualnego.

Ja My Oni „Jak się podobać" (90060) z dnia 12.04.2008; Pomocnik Psychologiczny; s. 16
Reklama