Archiwum Polityki

Życie zimne jak ocean

Co pcha samotnego człowieka w najbardziej ekstremalne rejsy świata

Ktokolwiek nadał ulicy w tym przerośniętym warszawskim blokowisku imię Andersena, musiał jakoś przeczuwać, że zamieszka tu kobieta, która zrealizuje marzenia jak z bajki, choć raczej Juliusza Verne’a. Bo co prawda nie w 80 dni, ale dookoła świata, samotnie, na 8,5-metrowym jachcie. Gdyby Joanna Pajkowska chciała to sobie przeanalizować, wystarczyłoby, że z dużego pokoju zrobi osiem kroków i przejdzie do łazienki. Z tą różnicą, że na jachcie zamiast prysznica będzie miała bańkę ze słoną wodą. Trudno. Marzenia muszą kosztować. W sumie życie przygotowywało ją do tego od narodzin, choć długo nie zdawała sobie z tego sprawy.

Bunt maszyn

W jej domu nie akceptowano słabości. Córka musiała być silna, samodzielna. Taka, żeby nie była ciężarem wychowawczym dla wiecznie nieobecnej matki – pracownika naukowego w Instytucie Maszyn Matematycznych. Pieszczoty zarezerwowane były dla cocker spaniela, bo wiadomo, że pies to tylko pies i jak nie je, to trzeba go nakarmić łyżeczką. A dziecko nie jest przecież głupie i łyżeczką jeść musi samo. A jak nie chce, widać nie jest głodne. Pies mógł też szczekać i trudno go było karcić, bo przecież może nie zrozumieć. A Joasia musiała zrozumieć, że mama jest zmęczona. Pewnie dlatego tak mało z nią rozmawiała. Listy, co ma zrobić pod nieobecność rodziców, też były krótkie. Najczęściej o tym, co ma ugotować psu do jedzenia. Nie musiała ich czytać, bo wiedziała, że pies najbardziej lubił rosół i krupnik – miał delikatny żołądek. Gdyby przyszła wtedy do niej jakaś wróżka i powiedziała: nic się nie martw, dzięki tym rosołkom wypłyniesz na wielkie wody, toby nie uwierzyła. I byłby to błąd, bo małe dziewczynki powinny wierzyć w bajki.

Ja My Oni „Jak się podobać" (90060) z dnia 12.04.2008; Pomocnik Psychologiczny; s. 40
Reklama