Archiwum Polityki

Mumiowisko

Na temat Mumio każdy ma własne zdanie: że kabaret, że teatr, że UFO, że dziwo. Dzięki niemu telewizja zyskała więcej widzów, Plus pokazał, że stać go na dystans wobec siebie, a kinomani czekali na ich film „Hi Way”, który miał być „Rejsem 2”. Nie jest. Teraz sam Mumio musi się zastanowić, czym chce być.

Na egzaminach do krakowskiej PWST Jadwiga, wtedy jeszcze Ćwik, powiedziała wiersz Haliny Poświatowskiej, zaśpiewała „Babę zesłał Bóg” Renaty Przemyk, a nawet zrobiła szpagat. Ale i tak odpadła. Jej przyszły mąż, Dariusz Basiński, zaśpiewał własny tekst „Idą skarabeusze, idą, wymachują skrzydełkami”. Kiedy zaczął się do rytmu turlać po podłodze i machać nóżkami, komisja zareagowała klasycznie: Dziękujemy, dziękujemy! Jacek Borusiński miał za zadanie zagrać podnoszenie kamieni. Końcowa ocena brzmiała: niesceniczna sylwetka, za długie ręce.

Kilkanaście lat, dwie premiery, kilka nagród, trudną do określenia liczbę występów, grubo ponad dwadzieścia spotów reklamowych, jeden film i jedną płytę później Dariusz Basiński mówi: – Nie mam przekonania, że to, co robimy, jest dla szerokiej publiczności. Ale może jest tak, jak ktoś powiedział, że jesteśmy niszowi, ale ta nisza jest całkiem pojemna. Jakoś ten feeling znajduje odbiorców.

Kosmiczny przekaz

Jest rok 1998, w Krakowie trwa Ogólnopolski Przegląd Kabaretów PaKA. Na scenę wpada z prędkością światła brodaty człowieczek w marynarce w fioletowo-niebieskie pasy (do zielonej koszuli) i w szaleńczym tempie zaczyna improwizować na pianinie. Chwilę później dołącza do niego postać w przykusym kubraczku. Podskakując, przyklękając i nerwowo wierzgając, intonuje historię o panu Eugeniuszu, który wziął inkasenta gazowego za piękną dziewczynę. Brodaty, nie przerywając gry, przekłada opowieść na łamany hiszpański. Wypowiedzenie kilku zdań zajmuje im kilkanaście minut. Znacznie więcej czasu zabierze publiczności otrząśnięcie się po tym doświadczeniu. A to tylko jedna z wielu scenek tego przedstawienia. Bohaterka innej, dziewczyna – ubrana zgodnie z najnowszą modą, z tym że z epoki późnego Gomułki – przewieszona przez krzesło powtarza w kółko: „Muszę chwilę zostać sama, żeby jakoś się pozbierać”.

Polityka 23.2006 (2557) z dnia 10.06.2006; Kultura; s. 70
Reklama