Archiwum Polityki

Siódmy zmysł

Rozmowa z prof. Konradem Fiałkowskim, informatykiem, o nowych ludziach w nowym wspaniałym świecie

Twierdził pan w swym wykładzie z okazji dziesięciolecia Internetu w Polsce, że prawdziwa rewolucja informacyjna jest ciągle jeszcze przed nami. A przecież powstanie Internetu i jego wpływ na nasze życie jest już często porównywane z epokowym wynalazkiem druku.

Nie jest to porównanie trafne. Internet to twór aktywny, którego rozwój i konsekwencje są w znacznej mierze nie do przewidzenia. Lepszym porównaniem byłoby przywołanie powstania słowa pisanego, tej „zewnętrznej pamięci trwałej” ludzkości, dla której wynalazek Gutenberga był jedynie innowacją dotyczącą upowszechniania informacji. W następnych pokoleniach sieć zmieni zapewne życie ludzi w stopniu znacznie większym niż kiedyś druk. Już dziś zlikwidowała dystans geograficzny w dostępie do źródeł informacji, zmniejszyła także dystans pomiędzy ludźmi zlokalizowanymi gdzieś w świecie. Internet jest ponadto sposobem odbioru rzeczywistości – stanowi alternatywę dla tradycyjnego funkcjonowania człowieka w jego otoczeniu, którego najważniejszym elementem był bezpośredni kontakt z innymi ludźmi.

Licealista przed komputerem, a nie wśród rówieśników? To ta wspaniała przyszłość?

Zanim powstał Internet, ludzie czytywali książki i oglądali telewizję także kosztem kontaktów międzyludzkich. Jednakże sieć nawet teraz, w jej okresie niemowlęcym, oferuje dużo więcej – jest partnerem aktywnym, a przy tym dużo bardziej różnorodnym i barwniejszym niż książka czy telewizor. Ponadto Internet przenika wciąż nowe dziedziny naszego codziennego życia. Za kilkanaście lat nowoczesne społeczeństwo nie obejdzie się już bez sieci. Jej załamanie nie będzie jakąś dość abstrakcyjną katastrofą, jak na przykład kryzys ekonomiczny, gdy żyje się gorzej, ale można żyć, lecz katastrofą na miarę skutków wojny.

Polityka 51.2001 (2329) z dnia 22.12.2001; Nauka; s. 112
Reklama