Archiwum Polityki

Wolny typ

W naszych księgarniach znowu można kupić książki Andrzeja Bobkowskiego, a w warszawskich Łazienkach zobaczyć poświęconą mu wystawę. Czy wszyscy wiedzą, kim był?

Pewne jest, że od czasu, gdy opublikowano w kraju jego główne dzieło „Szkice piórkiem”, czyli zapiski z lat okupacji we Francji, istnieje całkiem spora grupa zagorzałych miłośników pisarstwa Andrzeja Bobkowskiego. Ci przebrną nawet przez opasłe tomy korespondencji, choć zrozumienie wielu zawiłości wymaga niezłej orientacji historycznej w meandrach życia emigracyjnego po II wojnie. Ostatnio zainteresowanie Bobkowskim wzrosło, o czym świadczyć może wydany właśnie duży zbiór opowiadań zatytułowany „Punkt równowagi”, a także poświęcona pisarzowi niewielka wystawa w warszawskich Łazienkach „Chuligan wolności”. To nie przypadek – w osobie autora „Szkiców piórkiem” można bowiem zobaczyć bohatera naszych czasów.

Niemal całe dorosłe życie spędził poza Polską, był emigrantem – ale tej emigracyjności jak i patriotycznych schematów nie cierpiał.

Był przede wszystkim indywidualistą. Niedługo przed wojną Bobkowski ze świeżo poślubioną żoną wyjechał na praktykę do Paryża. Dalszym etapem kariery zawodowej miało być objęcie stanowiska radcy handlowego polskiej ambasady w którymś z państw Ameryki Południowej, zgodnie z ekonomicznym wykształceniem. (Gdyby tak się stało, zapewne spotkałby Gombrowicza).

Po klęsce wrześniowej, gdy we Francji organizowano na nowo polskie oddziały, próbował wstąpić do wojska. Zrobiono wszystko, by mu to uniemożliwić. Politycy z rządu i dowódcy armii na wychodźstwie byli bardzo niechętni ludziom związanym w jakikolwiek sposób z dawnymi elitami sanacyjnymi; tymczasem ojciec Bobkowskiego był generałem, a stryj pułkownikiem, znanym inżynierem (inicjatorem budowy kolejki na Kasprowy Wierch), wiceministrem, i jeszcze wżeniony był w rodzinę prezydenta Mościckiego.

Polityka 22.2008 (2656) z dnia 31.05.2008; Kultura; s. 68
Reklama