Archiwum Polityki

Wzór na reformę

Po artykułach na temat stanu nauki w Polsce i projektu jej reform (Raport „Płacz nad trumną”, teksty w POLITYce 14, 16, 18) do redakcji napłynęły listy przedstawicieli środowiska naukowego. Wybraliśmy ich fragmenty, pełne wersje publikujemy na internetowej stronie „Polityki” (www.polityka.pl/nauka).

Prof. Maciej Żylicz
prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej

Jako jedna z osób przywoływanych w tekście chciałbym dodać kilka słów komentarza i odnieść się do problemu demoralizacji środowiska. Nie mogę niestety odeprzeć tego zarzutu i obronić własnego środowiska – to prawda, że jest ono po części zdemoralizowane. Chciałbym jednak postawić pytanie o przyczyny tego stanu rzeczy. Uważam, że istota problemu dotyka nie tylko świata nauki, ale ma szerszy zasięg społeczny i odnosi się w podobnym stopniu do np. środowisk nauczycieli czy lekarzy. Jego źródeł upatruję w chorym systemie stworzonym przez państwo socjalistyczne, w którym nasze zarobki nie zależały od kwalifikacji, przydatności dla społeczeństwa czy naszej tzw. rynkowej wartości, ale regulowane były zgodnie z zasadą „wszystkim po równo” i uzasadniane argumentem, że wszyscy mamy te same żołądki.

Środowiska naukowców, nauczycieli czy lekarzy odziedziczyły więc po epoce PRL niskie zarobki i w zasadzie do dziś nie przeprowadzono głębszych systemowych zmian w wynagradzaniu tych grup zawodowych. Po prawie 20 latach w nowej rzeczywistości ustrojowej, otwarciu granic i wprowadzeniu (nie bez kłopotów) zasad wolnego rynku, znajdujemy się w sytuacji, gdy profesorowie uniwersyteccy zarabiają 2,8 tys. zł na rękę, a nauczyciele czy lekarze jeszcze mniej.

(...) Piętnując patologie, takie jak np. podejmowanie pracy na kilku etatach, uniemożliwiające rzetelne wywiązywanie się z obowiązków wykładowcy, czy zawoalowana odpłatność za teoretycznie bezpłatne usługi medyczne, nie możemy tracić z pola widzenia perspektywy konkretnej rzeczywistości.

Wszystko to nie jest w żadnej mierze usprawiedliwieniem dla niedopuszczalnych zachowań ludzi służących innym swoją wiedzą, w tym też środowiska naukowego, którego sam jestem przedstawicielem.

Polityka 22.2008 (2656) z dnia 31.05.2008; Nauka; s. 84
Reklama