Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kino bezpiecznej kontestacji

Złota Palma dla fabularyzowanego dokumentu „Entre les murs” („Klasa”) mało znanego Francuza Laurenta Canteta to ogromne zaskoczenie. Niespodzianek było jednak więcej. W Cannes czuło się rewolucyjne wrzenie.

Klasa” to dopiero czwarty w karierze film 47-letniego Canteta, należącego do tego samego pokolenia odnowicieli francuskiego kina co Eric Zonca i Bruno Dumont. Wcześniej kręcił dokumenty dla telewizji, w 1999 r. za debiut „Human resources”, o przygotowaniach do strajku z powodu grupowych zwolnień, otrzymał Cezara. W Polsce znany jest jego dramat „Time out”, wyróżniony w Wenecji, o urzędniku wyrzuconym z pracy, który boi się o tym powiedzieć swojej żonie i znajomym. Cantet przyznaje się do inspiracji brytyjskim niezależnym kinem społecznym, a w szczególności twórczością Kena Loacha, co widać w nagrodzonym tytule.

„Klasa” nie ma tradycyjnie rozumianej fabuły. Jej bohaterami są prawdziwi uczniowie paryskiego gimnazjum z XX dzielnicy: arabscy imigranci, czarnoskóre dzieci nielegalnych uciekinierów z Afryki, Azjaci. Oraz ich wychowawca, też autentyczny nauczyciel wykładający język francuski w tej samej szkole. Film przedstawia jeden rok ich wspólnej pracy. Kamera prawie w ogóle nie opuszcza czterech ścian, gdzie profesor i jego nastoletni podopieczni toczą ze sobą psychologiczną wojnę. Wykładowca stara się przełamać obowiązujące w czasie nauki zasady, zachęca do mówienia o swojej prywatności, odpowiada nawet na bezczelne pytania, czy przypadkiem nie jest homoseksualistą. Ale ta gra, mająca na celu zbliżenie obu stron, nieoczekiwanie prowadzi do dramatu. Jeden z uczniów podczas spontanicznej dyskusji czuje się urażony jakimś słowem, niechcący uderza koleżankę, grozi mu za to wydalenie ze szkoły, a w konsekwencji deportacja.

Pobieżne streszczenie nie oddaje sensu filmu, polegającego na analizie niemocy porozumienia w zbiorowości złożonej z przedstawicieli różnych ras, kultur i tradycji. Na obserwacji dobrych intencji zamieniających się w swoje przeciwieństwo.

Polityka 22.2008 (2656) z dnia 31.05.2008; Ludzie; s. 99
Reklama