Archiwum Polityki

Świtoń lustruje biskupa

Za lustrację śląskich księży zabiera się Kazimierz Świtoń – założyciel w 1978 r. pierwszych w Polsce Wolnych Związków Zawodowych, bardziej jednak znany z akcji stawiania krzyży na oświęcimskim Żwirowisku i antysemickich wystąpień. Świtoń przeczytał w IPN ponad 20 tys. stron dokumentów na swój temat, zidentyfikował 170 osób, które na niego donosiły, w tym 21 duchownych. W liście do arcybiskupa Damiana Zimonia zażądał kościelnych przeprosin, bo inaczej będzie ujawniać nazwiska „kapusiów w sutannach”. Przeprosin nie tylko za księży-agentów, ale też za postawę biskupa Herberta Bednorza, poprzednika Zimonia.

Biskup Bednorz agentem nie był – przyznaje Świtoń – ale w aktach natrafił na niepochlebne oceny wygłaszane przez hierarchę na temat swojej opozycyjnej działalności. SB odnotowała m.in., że biskup nie podzielał radykalnych poglądów Świtonia, uważał go za niezrównoważonego psychicznie i upatrywał w nim... agenta SB. Dla Świtonia jest to dowód współpracy z władzami PRL. W ten sposób lustracja wkroczyła na nowe obszary. Kościół ma się tłumaczyć nie tylko z agentów, ale też z rzekomych kolaborantów. Świtoń przeprosin się nie doczekał, należy się więc spodziewać, że niebawem ogłosi nazwiska. JD

Polityka 24.2006 (2558) z dnia 17.06.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama