Szlak najnowszej historii Polski, wciąż niegotowy, na pewno zaczyna się w Gdańsku, gdzie najwięcej jest miejsc, które miały swój solidarnościowy etap. Punktem wyjściowym wyprawy powinien być pomnik Poległych Stoczniowców przy placu Solidarności. Wprawdzie upamiętnia on tragiczne wydarzenia poprzedzające o 10 lat narodziny „S”, lecz jednocześnie jest postrzegany jako symbol całego solidarnościowego zrywu. Bez Sierpnia’80 nie byłoby pomnika Grudnia’70. A bez Grudnia i wniosków, które wyciągnęli z niego zarówno robotnicy jak i władza, być może zupełnie inny przebieg miałby Sierpień.
Już 17 sierpnia 1980 r. wkopano tutaj drewniany krzyż, a tydzień później strajkującym w stoczni przedstawiono koncepcję pomnika, której autorem był Bogdan Pietruszka, konstruktor ze stoczniowego biura projektów. Ostateczny kształt wypracował zespół z udziałem rzeźbiarzy i architektów. 16 grudnia 1980 r. pomnik został odsłonięty. Tempo imponujące.
Ma 42 m wysokości. Każdy z trzech krzyży waży ok. 36 ton. Zawieszono na nich dwutonowe kotwice – symbol nadziei zrodzonej z cierpienia. Dolne partie krzyży zdobią odlane w brązie płaskorzeźby. Przedstawiają one głównie sceny z życia stoczni: pracę przy budowie statków, kobiety opłakujące zabitych w grudniu 1970 r. Po wprowadzeniu stanu wojennego pomnik był jedną z nielicznych materialnych pozostałości po „S”, namacalnym dowodem, że cały ten ruch nie był tylko zbiorowym snem. Stąd pewnie jako jedyny solidarnościowy obiekt zdołał uzyskać status obowiązkowego punktu w programach wycieczek, chociaż bywa, że ogląda się go tylko z okien autokaru.
Pomnik dzieli kilkadziesiąt metrów od bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej. W grudniu 1999 r., ze względu na wartości historyczne, pomnik, bramę oraz salę BHP, gdzie podpisano tzw.