Archiwum Polityki

Pancernik Kim

Dla północnokoreańskiego dyktatora zmieniono rozkład jazdy pociągów – w efekcie setki ludzi nie mogły odjechać pociągami dalekobieżnymi lub zdążyć na podmiejskie. Drobiazg! Gość Władimira Putina miał zobaczyć taką Moskwę, jaką widział jego tata – wielki wódz Kim Ir Sen, który ostatnią wizytę w stolicy Rosji składał na zaproszenie wybitnego działacza ruchu komunistycznego i robotniczego, towarzysza Konstantina Czernienki.

Ostap Bender, bohater powieści „Dwanaście krzeseł” popularnych satyryków radzieckich Ilji Ilfa i Jewgienija Pietrowa, zapamiętał moskiewski plac Komsomolski – plac, przy którym znajdują się aż trzy dworce kolejowe – dzięki zegarom. Na każdym z dworców odmierzały własny czas – jedne się spieszyły, inne spóźniały. Prawdę mówiąc – ludzie, którym przyszło żyć w tamtych czasach w tej stronie świata, zapamiętali ZSRR jako okres całkowitego braku dokładnego czasu.

Pewnego gorącego sierpniowego dnia zegary Dworca Jarosławskiego nagle cofnęły się w przeszłość: na peron wjechał opancerzony pociąg sekretarza generalnego Partii Pracy Korei, ukochanego przywódcy obywateli koreańskich i wielkiego przyjaciela byłych radzieckich ludzi pracy, towarzysza Kim Dzong Ila. Ale zanim to nastąpiło, perony dworca dokładnie umyto. Nie zapomniano nawet o oczyszczeniu z gołębich odchodów popiersia innego ukochanego przywódcy i wielkiego przyjaciela – Włodzimierza Iljicza Lenina. (Trzeba wiedzieć, że popiersia Włodzimierza Iljicza jak stały na dworcach kolejowych Rosji, by witać i żegnać podróżnych, tak stoją. Nikt ich nie usuwa, ale również nikt ich nie myje – przerażający widok samotnej starości kamiennych wodzów).

Z dworców usunięto całą niepożądaną publiczność – ludzi bezdomnych, stolikowych handlarzy i zwykłych pasażerów. Ten wysprzątany dworzec bez ludzi – kulminacja dziesięciodniowej podróży opancerzonego pociągu po rosyjskich przestworzach – potwierdził moje przypuszczenie: ukochany przywódca bardzo chce być podobny do taty – wielkiego wodza. Swego czasu, dokładnie tak samo pociąg Kim Ir Sena przecinał radziecką granicę i zaczęła się jego długa wędrówka szlakami kolejowymi. Nawiasem mówiąc, wówczas takie eskapady bynajmniej nie kończyły się w Moskwie – towarzysz Kim odwiedzał także inne kraje socjalizmu.

Polityka 34.2001 (2312) z dnia 25.08.2001; Świat; s. 32
Reklama