Archiwum Polityki

Odprawić polityków

Niezależnie od tego, czy sami odchodzą, czy dymisjonuje ich premier, bo znaleźli się „w kręgu podejrzeń”, wszyscy otrzymują odprawę. Jej wysokość zależy od tego, jak długo zasiadali w ministerialnym gabinecie. Jeśli krócej niż trzy miesiące, mogą liczyć na odprawę w wysokości jednej pensji. Gdy mówiono o kimś minister dłużej niż trzy miesiące do roku, to na jego konto wpłyną dwie dodatkowe pensje. A jeżeli pełnił ministerialną misję dłużej niż rok, to wraz z dymisją otrzyma trzy dodatkowe wynagrodzenia.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy aż 15 ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu pożegnało się z resortami. Na odprawy wydano z budżetu państwa 400 tys. zł. Najwięcej kosztowało odprawienie Romana Giertycha. Były wicepremier zarabiał 12 605 zł (brutto), a ponieważ pełnił tę funkcję dłużej niż rok, dostał trzykrotność tej kwoty – czyli prawie 38 tys. Andrzejowi Lepperowi zabrakło dwóch miesięcy, aby dostać odprawę w wysokości trzech pensji. Musiał zadowolić się wypłatą 25 tys. zł. Jeszcze mniej, bo tylko dwa tygodnie, zabrakło Radosławowi Pardzie (LPR), byłemu sekretarzowi stanu w Ministerstwie Sportu, aby dostał nie 21 tys., ale 31,5 tys. zł.

Najmniejszą odprawę w wysokości jednej pensji – 9669 zł, dostał Zbigniew Rau, podsekretarz stanu w MSWiA, odwołany na własną prośbę po niespełna trzech miesiącach urzędowania. Oczywiście odprawa przysługuje też Januszowi Kaczmarkowi. Były szef MSWiA może liczyć na 24,5 tys. zł. Każdy z odwołanych ministrów jeszcze przez miesiąc od pożegnania się ze stanowiskiem może korzystać ze służbowego samochodu, a w przypadku wicepremierów z ochrony BOR. Jeśli spełnią się obietnice polityków i dojdzie do skrócenia kadencji, każdy parlamentarzysta, który nie powtórzy sukcesu wyborczego, dostanie odprawę w wysokości trzech uposażeń (29 tys.

Polityka 35.2007 (2618) z dnia 01.09.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama