Archiwum Polityki

Jak rozbijano układ

Z naszych informacji wynika, że prokuratura nie posiada wiarygodnych dowodów świadczących, że to Janusz Kaczmarek ostrzegł Andrzeja Leppera o akcji CBA. Kaczmarek padł ofiarą scenariusza wymyślonego przez strategów PiS. Ofiara złożona z ministra spraw wewnętrznych miała uwiarygodnić bezkompromisową walkę z tzw. układem. Na czele układu powinien stać potężny oligarcha, opinia publiczna nie darzy przecież sympatią bogatych magnatów biznesu. Już na początku urzędowania szef CBA Mariusz Kamiński wymienił trzy nazwiska biznesmenów, które wchodzą w rachubę: Jana Kulczyka, Aleksandra Gudzowatego i Ryszarda Krauze. Kulczyk usunął się w cień. Gudzowaty „wykupił się” taśmami Oleksego. Dlatego wybrano Ryszarda Krauze, właściciela Prokomu. Krauze dobrze nadawał się na głowę układu – od lat wygrywa przetargi na komputeryzację państwowych instytucji, ma potężny majątek i znajomości w najwyższych kręgach politycznych (od lewa do prawa). W radzie nadzorczej Biotonu zasiada m.in. Wiesław Walendziak, niegdyś prawicowy „pampers”. Uderzenie w Krauzego zmiotłoby i Walendziaka – to byłby świetny sygnał dla narodu, że władza walcząc ze złem sięga nawet po swoich ludzi. Z naszych informacji wynika, że w biurach Prokomu dokonywano przeszukań. Węszyły ABW i CBA. Przygotowano listę osób do zatrzymania. Wśród nich miał być Janusz Kaczmarek. Lepper, już po fiasku akcji CBA przeciwko niemu, mówił, że jego aresztowanie miało być przysłonięte zatrzymaniem jakiejś wysoko postawionej osoby z PiS. Według tej hipotezy, wytypowano Kaczmarka, bo stracił zaufanie swoich przełożonych (najpierw Ziobry, potem premiera), a w PiS mówiło się o jego gdańskich powiązaniach z Ryszardem Krauze. (Jeśli służby specjalne cokolwiek na Kaczmarka znalazły, zapewne wkrótce się dowiemy z konferencji prasowej min.

Polityka 35.2007 (2618) z dnia 01.09.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama