Plac Bolivara, bastion chavistów, pod pomnikiem bohatera zbierają się najwierniejsi budowniczowie socjalizmu XXI w. Księgowa Frances Pena prowadzi tu stoisko z dokumentami, rozdaje programy rządu i mowy wodza. – Chavez – przekonuje Frances – to pierwszy prezydent, który zbliżył się do ludzi, prawdziwie skromny człowiek – mówi. To dlaczego tak rzadko pojawia się w slumsach? – Nie zawsze może tam jeździć, bo wielu chce go zamordować.
Chaviści są w defensywie. Rządowa telewizja polemizuje z „kłamstwami puczystów”. Dlaczego nie ma mleka? Zdaniem opozycji, to efekt kontroli cen. – To kłamstwo – stwierdza Frances. – Sklepy były puste przed referendum, bo przedsiębiorcy przetrzymywali żywność, żeby wywołać niezadowolenie. Wciąż jednak brakuje mleka i innych artykułów. Dlaczego rząd zamknął telewizję RCTV?
– Bo nie przestrzegali prawa, cały czas atakowali prezydenta – mówi Frances.
W grudniu 2007 r. Chavez chciał zmienić konstytucję. Planował dożywotnią prezydenturę i formalne zniesienie niezależności takich instytucji jak Bank Centralny – de facto już podporządkowanych. Frances przypomina, że przed grudniowym referendum ostatnia opozycyjna telewizja Globovision podała, że jeśli Chavez przegra, będzie chciał unieważnić głosowanie. – A przecież uznał wynik, jest demokratą. Czy rząd powinien zamknąć Globovision? Frances nie ma wątpliwości: – Według nas, rewolucjonistów, powinien to zrobić, bo nie okazują mu szacunku.
Atipaq Kusi Inti z Peru sprzedaje swe broszury po 5 boliwarów, czyli 1 euro. Musi z czegoś żyć, mieszka na ulicy. – Rewolucję trzeba prowadzić stale – mówi.