Nicolas Maduro pokazuje, jak w dzisiejszych czasach być dyktatorem i zachować demokratyczną fasadę. Nie wszystko jednak musi pójść zgodnie z jego planem.
W Ameryce Łacińskiej nie widać przywódcy, który potrafiłby dziś zastąpić Hugo Cháveza. Tylko czy region w ogóle potrzebuje nowego caudillo?
Wenezuela definitywnie wkracza w nową epokę swojej historii.
To nie Nicolas Maduro, który został prezydentem Wenezueli na kolejne na sześć lat wygrał wyścig o prezydenturę. Zwycięzca przebywa w zaświatach - jest nim Hugo Chavez, wokół którego w Wenezueli rozwija się kult o charakterze religijnym.
Nie wynalazł cudownego patentu na to, jak wyrugować biedę i nierówności, ale sprawił, że milionom ze społecznych dołów żyje się lepiej niż kiedyś. Co czeka Wenezuelę po odejściu Hugo Cháveza?
Od nędzy poprzez potknięcia i upadki aż po szczyt władzy. Biografia Hugona Cháveza wydaje się gotowym materiałem na scenariusz filmowy.
Pojawianie się na scenie przywódców takich jak Hugo Chavez zwykle naznacza dzieje polityczne krajów, regionów, kontynentów. Odejścia podobnie - wyznaczają końce cyklów i epok.
Po 14 latach rządów Hugo Chavez znów staje do walki o władzę. Ale prezydent Wenezueli walczy też z rakiem. Podobnie jak druga ikona lewicy w Ameryce Łacińskiej, były prezydent Brazylii Inácio Lula da Silva.
Napięcia między Kolumbią i Wenezuelą są tak stare, jak granica miedzy nimi. Przyczyna dzisiejszego kryzysu liczy sobie mniej, bo tylko pół wieku.
Prezydent Wenezueli, Hugo Chavez, postawił na nogi Amerykę Łacińską, wieszcząc zagrożenie dla pokoju, które jest skutkiem ekspansji militarnej USA w Kolumbii.