Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Chavez odchodzi

Prezydent Wenezueli nie żyje

Pojawianie się na scenie przywódców takich jak Hugo Chavez zwykle naznacza dzieje polityczne krajów, regionów, kontynentów. Odejścia podobnie - wyznaczają końce cyklów i epok.

Chavez naznaczył Amerykę Łacińską bardziej chyba niż w latach 40. i 50. Juan Domingo Peron, ludowo-wojskowy przywódca Argentyny, który wprowadzał postępowe ustawodawstwo socjalne; podobnie jak w latach 60. i 70. Fidel Castro, który rozbudzał nadzieje społecznych marzycieli na rewolucję w regionie. Różnic między nimi samymi i ich epokami jest sporo, różny jest też bilans; podobny – kaliber, wpływ na bieg zdarzeń w swoich krajach i w regionie, historyczne znaczenie.

Chavez zapoczątkował w Ameryce Łacińskiej cykl, który nazywa się czasem „lewicową falą” – chodzi o rządy, które odwołują się do mas wykluczonych, wcześniej nieobecnych, bądź słabo obecnych na politycznej scenie; o rządy, które odeszły, bądź odchodzą od neoliberalnej ortodoksji, szukają dróg inkluzji biedoty. Robią to w różny sposób i z różnym skutkiem. Inne były drogi Chaveza, inne Evo Moralesa z Boliwii, Nestora i Cristiny Kirchnerów z Argentyny, jeszcze inne – Inacia Luli da Silvy z Brazylii. Tym, co je łączyło, to postawienie w centrum polityki kwestii biedy i nierówności.

Chavez oraz zmiany, jakie zapoczątkował w Wenezueli i Ameryce Łacińskiej budziły, budzą i będą budziły mnóstwo sporów i kontrowersji. Krytycy zapamiętają przede wszystkim jego autokratyczne ciągoty i chęć zbudowania systemu etatystycznej dyktatury. Sympatycy doceniają reformy, które sprawiły, że biedni w Wenezueli po raz pierwszy mieli autentyczny dostęp do lekarza pierwszej pomocy, edukacji, taniej żywności, skromnych mieszkań. Chavez ofiarował biednym godność, sprawił, że poczuli się gospodarzami we własnym kraju – najpewniej w taki sposób będzie zapamiętany przez większość Wenezuelczyków.

Jego śmierć kończy kilkunastoletnią epokę w dziejach Wenezueli, ale nie kończy emancypacyjnej fali ani w tym kraju, ani w regionie. Biedni i wykluczeni wiedzą już, że bez ich głosu trudno zdobyć władzę w demokratycznych wyborach, mają aspiracje i potrafią je artykułować. Przesunięcie polityki „w lewą stronę”, zmiana świadomości ubogich, wcześniej lekceważonych, to prawdopodobnie najważniejsze dziedzictwo Chaveza. Dotyczy przede wszystkim Wenezueli, ale nie tylko: zmarły Chavez był postacią o randze regionalnej, inspirował ludowych liderów i ich sympatyków również w innych krajach Ameryki Łacińskiej i szerzej – globalnego Południa.

Chavez zostawia kraj głęboko podzielony. Wprawdzie opozycja, jaką miał od początku swoich rządów nigdy nie była w stanie przełamać słabości, zdobyć umysłów i głosów biedoty, to jednak w ostatnim czasie zaczęła deptać chavistom po piętach. Wenezuelę czeka gorący czas walki o sukcesję, staro-nowych sporów i wyborów prezydenckich. Będzie to też plebiscyt nad spuścizną Hugo Chaveza.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną