Archiwum Polityki

Między rozumem a szaleństwem

Rozmowa z prof. Magdaleną Abakanowicz, rzeźbiarką

Często dzieli się artystów na pracujących głową i pracujących sercem. A jak to wygląda w pani przypadku? Czy u progu procesu twórczego jest myśl, intelekt czy emocje, odruch, uczucie?

Na początku każdego procesu twórczego – czy to w nauce, czy w sztuce – jest tajemnica, to co niewytłumaczalne. Stymulatorem wielu poczynań ludzkich, wielu penetracji, zagadnień, są niepewności, wątpliwości i wynikająca z nich determinacja prowadzenia poszukiwań, od astrofizyki po rzeźbę, od zestawienia kolorów po zestawienie genów.

Nie ma w mózgu podziałów umożliwiających posługiwanie się tylko intelektem czy tylko intuicją, emocjami czy wyłącznie rozumem. Gdyby tak było, nie prowadzono by zapewne wojen etnicznych, nie niszczono by cennych dzieł sztuki. Nie byłoby niepojętych nienawiści. Wewnątrz naszej czaszki zachodzą procesy kierowane bez udziału świadomości, od początków, od kiedy Kain zabił Abla. Sztuka jest być może wynikiem napięć między rozumem a szaleństwem, między snem a rzeczywistością.

Więc dobrze: na początku procesu twórczego jest tajemnica, pytanie, wątpliwość. A co jest na początku pracy nad dziełem?

Decyzja. I ta decyzja musi być taką miłością, że nas zniewoli i od niej nie odejdziemy. W tej chwili kończę w USA wielką kompozycję z granitu. Zaczęłam ją trzy lata temu. Jadę, pracuję, zostawiam, wyjeżdżam, znów wracam. Trzy lata pozwalają wiele odkryć w naturze kamienia i potrzebnej mu przestrzeni. Nieustannie zbliżam się do przyjętej niegdyś decyzji. Rzeźbienie to bliski kontakt z materiałem wybranym i własną myślą, ze zmiennym detalem, przypadkiem i zamierzeniem. Na przemian – konflikt i współpraca. Dopiero z tego rodzi się dialog. Dialog między mną a drewnem, gliną, kamieniem czy brązem.

Polityka 33.2001 (2311) z dnia 18.08.2001; Kultura; s. 47
Reklama