Archiwum Polityki

Bajeczne historie

Ludwik Stomma jest złośliwy. Gdy tylko minister edukacji Roman Giertych zapowiedział wprowadzenie wychowania patriotycznego do szkół, Stomma wydał książkę, która temu wychowaniu stawia wymagania niezwyczajne, bo nakazuje myśleć, i to na pewno inaczej niż chce tego minister.

Nie tylko on zresztą. Od dłuższego czasu w Polsce dominuje w języku oficjalnym, zwłaszcza w obozie zwycięzców ostatnich wyborów parlamentarnych, tak zwana polityka historyczna. Jednym z najważniejszych jej celów jest wprowadzenie do misji telewizji publicznej i do edukacji właśnie treści patriotycznych, przywrócenie świadomości społecznej, a już zwłaszcza świadomości pokoleń najmłodszych, znajomości i umiłowania dla wielkich dokonań i wielkich czynów Polaków w historii. Nikt przeciwko tym celom oczywiście nie protestuje. Jeśli pojawiają się jakieś pytania i wątpliwości, to co do sposobu ich realizacji i treści, jakie wypełnią ten światły i pożądany program.

Bo może on być rozumiany na bardzo różne sposoby. Może być realizowany w stylu, który poznaliśmy w okresie prezydentury Warszawy Lecha Kaczyńskiego, zwłaszcza podczas 60 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, a także wczytując się w wypowiedzi i wywiady obu braci Kaczyńskich, gdy mówili z niemałą kompetencją o najnowszej historii Polski, o dziedzictwie myśli i dziedzictwie polityki Piłsudskiego i Dmowskiego. To na pewno były jakieś interesujące i warte uwagi oraz prawdziwej dyskusji refleksje. Bezsprzecznie też pobudzone przez uroczystości jubileuszowe resentymenty niepodległościowo-powstańcze trafiły na podatny grunt po stronie społecznej, również z udziałem najmłodszych pokoleń, które tu znalazły dla siebie ważne wartości i emocje. Gorzej jest, gdy obydwaj politycy związani z PiS mówiąc o swojej drodze przez PRL i przez III RP oddalają się w tempie błyskawicznym od książek i bibliotek w kierunku wieców i zebrań partyjnych, a poglądy i interesy polityczne zaczynają przeważać nad obiektywizmem.

Gdy o wychowaniu patriotycznym zaczyna mówić Roman Giertych

, nie ma się co dziwić, że od razu rodzi się czujność i niepokój.

Polityka 25.2006 (2559) z dnia 24.06.2006; Społeczeństwo; s. 100
Reklama