Archiwum Polityki

Przepraszam, odchodzę

Im więcej mówiono o Jedwabnem, tym częściej wspominano o człowieku, który rządzi tym miasteczkiem. Ale rozgłos wokół jego osoby wywoływał niechętne reakcje miejscowych. Uznali, że burmistrz zdradził tych, którzy go wybrali, a przystał do tych, co szkalują. Godlewski wolałby pewnie, aby było jak dawniej: o Jedwabnem cisza, a on spokojnie wypełnia obowiązki. Ale historia upomniała się o swoje.

Krzysztof Godlewski, inżynier elektronik, lat 46, żonaty, troje dzieci (syn studiuje na warszawskiej politechnice, córka uczy się w liceum, najmłodszy syn w gimnazjum), burmistrz Jedwabnego od 9 lat, zapowiedział, że poda się niebawem do dymisji. – To była decyzja chwili, nerwy puściły – wyjaśnia. Zdenerwował się, kiedy zrozumiał, że ludzie z Jedwabnego – i to nie tzw. szarzy obywatele, ale radni – chcą uciec od prawdy, nie zgadzają się na próby wyjaśnienia faktów i wybierają emocje. Godlewski nie chce wchodzić w szczegóły. – Mniejsza jak było. Oświadczyłem, iż odejdę. Więc odejdę, innego wyjścia nie ma.

Odchodzi, bo go naobrażali – twierdzi zastrzegający anonimowość mieszkaniec Jedwabnego i pyta: – Jak długo honorowy człowiek może znosić plugawe oszczerstwa?

Nazywano go żydowskim pachołkiem, zarzucano, że bierze pieniądze od Żydów. Dostawał anonimy podpisywane przez tzw. prawdziwych Polaków. A kiedy na sesji rady stanęła sprawa wyasfaltowania drogi prowadzącej do pomnika upamiętniającego miejsce kaźni z 1941 r., burmistrz usłyszał, że chce budować drogę dla Żydów. Wtedy właśnie puściły mu nerwy. Zapowiedział dymisję.

Stypendium fundowane

W Jedwabnem niektórzy mówią o Godlewskim: obcy. Obcy ma lepiej od miejscowych, bo nie ciąży na nim brzemię spalonej stodoły. Stodoła spłonęła 10 lipca 1941 r., wraz z nią zginęły w ogniu setki Żydów. Owi Żydzi nie byli obcy, mieli status tutejszych, byli sąsiadami.

Ojciec Krzysztofa Godlewskiego pochodzi spod Augustowa, w czasie wojny walczył w AK. – Tata zawsze miał twarde zasady – wspomina burmistrz. – Tylko prawda, tylko patriotyzm, tylko Bóg. Kościół był dla niego i jest do dzisiaj rzeczą świętą.

Polityka 32.2001 (2310) z dnia 11.08.2001; Społeczeństwo; s. 72
Reklama