Archiwum Polityki

Wpadli na dzień do Tomaszowa

Na Festiwal Kultury Indii zorganizowany przez Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny w Tomaszowie Mazowieckim wpadli bojówkarze w kominiarkach i kijami bejsbolowymi pobili uczestników, m.in. 12-letnią dziewczynkę. Po całym zajściu nie było niemal śladu w policyjnej kartotece. Dochodzenie wszczęto dopiero, gdy o sprawie napisała lokalna prasa. Trwa już drugi miesiąc, efekty są mizerne. – Sprawcy działali profesjonalnie, oddalili się z miejsca zdarzenia w nieznanym kierunku – narzekają policjanci.

Festiwal Kultury Indii organizowany jest od 1990 r., od czterech lat przekształcił się w dużą imprezę plenerową, która latem odwiedza ok. 50 miejscowości w Polsce. W namiotach festiwalowego miasteczka nazywanego pokojową wioską Kryszny działa restauracja wegetariańska, wypożyczalnia strojów hinduskich, punkt orientalnego makijażu, można kupić biżuterię, ozdoby i książki prezentujące kulturę i filozofię Wschodu. Na scenie odbywają się m.in. pokazy tańca hinduskiego, występy teatru masek i teatru marionetek przedstawiające starohinduskie eposy, koncerty pieśni sanskryckich i bengalskich przy akompaniamencie oryginalnych instrumentów. Festiwal kończy zwykle koncert muzyki reggae w wykonaniu zespołu Village of Peace pod hasłem „Wschód spotyka się z Zachodem”.

Na tomaszowskich błoniach bawiło się tysiące ludzi, wielu przyszło z dziećmi. Około godz. 21.30 w roztańczony tłum pod sceną ktoś wrzucił petardę z gazem łzawiącym. Uciekający w panice ludzie trafiali prosto pod ciosy pałek i metalowych prętów. Napastników było kilkunastu, ubranych w czarne kurtki i kominiarki. Organizatorzy wezwali natychmiast policję i pogotowie. Radiowóz przyjechał po 20 minutach, gdy po sprawcach nie było już śladu, a pogotowie opatrywało rannych. Według danych, którymi dziś dysponuje prokuratura, do szpitala trafiło 10 osób: ośmiu Polaków, Bośniak i Rosjanin.

Policja pozostała na miejscu do czasu rozejścia się uczestników, a dodatkowe patrole penetrowały rejon, ale sprawcy oddalili się w nieznanym kierunku. Nie było szans, żeby ich złapać – twierdzi podkomisarz Jacek Pietrzak z Komendy Rejonowej.

Wydarzenia skwitowano w policyjnej kartotece informacją, że ok. 22.30 do patrolu zgłosił się ranny w głowę mężczyzna i poprosił o odwiezienie do szpitala.

Polityka 32.2001 (2310) z dnia 11.08.2001; Społeczeństwo; s. 75
Reklama