Archiwum Polityki

Więcej wsi, mniej rolnictwa

Rozmowa z prof. Katarzyną Duczkowską-Małysz, o chłopach i rolnikach, podatkach i politykach

Mariusz Janicki, Wiesław Władyka: – Wydaje się, że po pierwszym entuzjazmie związanym z akcesem do Unii Europejskiej elektorat wiejski wraca do Samoobrony Andrzeja Leppera, co może wskazywać na pogorszenie nastrojów. Co się stało?

Katarzyna Duczkowska-Małysz: – Mogły o tym zdecydować dwa powody. Od razu było wiadomo, że w UE będzie nam ciężko i po pierwszym przypływie pieniędzy przyjdzie moment prawdziwej próby, gdy polska wieś będzie musiała sprostać rzeczywistej konkurencji. Po drugie, nastąpiła dalsza polaryzacja gospodarstw: te, które były bardzo dobre, wysuwają się coraz szybciej do przodu, te, które były średnie – częściowo awansują i dołączają do grupy najlepszych, ale cała reszta stoi w miejscu albo rozwija się bardzo powoli.

Ale pieniądze od Unii są przecież bardzo realne.

W Polsce od początku zaczęliśmy myśleć przede wszystkim o tych pieniądzach, które mają charakter socjalny i przeznaczonych na płatności bezpośrednie. One mają dla przemian strukturalnych swoje znaczenie, ale to są tzw. łatwe pieniądze. Natomiast fundusze, które wymagają wysiłku, żeby je zdobyć, nie są przez nas traktowane zbyt poważnie. Tu nam jakoś nie idzie. Jeżeli mówimy rolnikom: trzeba dostosować się, trzeba poprawiać konkurencyjność, jakość, to każdy wie, że trzeba się zdyscyplinować, uczynić wysiłek; a jak powiemy: wy nic nie róbcie, i tak te pieniądze dostaniecie, to nikt nic nie zrobi.

Ale też się specjalnie z takimi postawami nie walczy.

Bo wszystko idzie po staremu. Komisja Europejska policzyła, że Polska od 1989 r. do 2000 r. wydała na wieś i rolnictwo trzy razy tyle własnych środków z budżetu, ile wydałaby, gdyby z własnego budżetu sfinansowała Wspólną Politykę Rolną. To świadczy, że wbrew odczuciu i opinii polityków całkiem niemałe pieniądze przeznaczaliśmy na wieś i rolnictwo.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; kraj; s. 36
Reklama