Archiwum Polityki

Prawa ręka Benedykta

Kim jest nowy watykański premier – sekretarz stanu, kardynał Tarcisio Bertone? Jak zmieni się watykańska polityka, kiedy 15 września Bertone oficjalnie przejmie pałeczkę od kardynała Angelo Sodano?

Bertone da się lubić. Włosi zapamiętali jego żart na temat klonowania: „Tak, jeśli dzięki temu powstanie kopia Claudii Cardinale”.

Zasłynął też komentowaniem na żywo meczów piłkarskich Juventusu, któremu kibicuje (choć sam kardynał przypomina, że na stadionie głosił też do kibiców krótką naukę wielkopostną i prowadził religijne procesje). Wciela w życie radę, którą usłyszał od zaprzyjaźnionego biskupa, kiedy rozeszła się wieść o tym, że Benedykt XVI mianował go następcą kardynała Sodano: staraj się być raczej sekretarzem Kościoła niż sekretarzem Watykanu. Miało to pewnie znaczyć: służ wiernie papieżowi i Kurii Rzymskiej, ale pamiętaj też, że na Watykanie i wielkiej polityce Kościół się nie kończy.

Sekretarz stanu to numer dwa w hierarchii kościelnej. Ma służyć papieżowi w wykonywaniu jego posługi głowy Kościoła powszechnego. Do tego celu korzysta z dość skomplikowanej, acz wydolnej machiny urzędniczo-dyplomatycznej, jaką jest sekretariat stanu. To osobliwe skrzyżowanie kancelarii szefa państwa, ministerstwa spraw zagranicznych i poniekąd biura próśb, skarg i zażaleń, a czasem i donosów od różnych życzliwych. Sekretariat sięga początkami 500 lat wstecz, ostatnio reformował go Jan Paweł II, i jest jedną z tych dywizji papieża, o których nie śniło się Stalinowi. Ma kilkudziesięciu niezbyt dobrze płatnych pracowników, a przecież dysponuje oplatającą niemal cały świat siecią znakomitych kontaktów i kanałów informacji.

W XX w., licząc od kardynała Merry del Val, na dziesięciu poprzedników Bertonego tylko dwóch nie było Włochami (Hiszpan del Val i Francuz Villot). Benedykt podtrzymał tę nieoficjalną tradycję, za to zaskoczył tym, że jego sekretarz stanu nie potwierdza innej niepisanej reguły – nie jest zawodowym watykańskim dyplomatą, nie ma stażu w sekretariacie stanu.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; Świat; s. 50
Reklama