W Rewolucji Fidela Castro brały udział dzieci i wnuki niewolników, wolne w pierwszym i drugim pokoleniu, co bardzo wzmagało jej siłę i wzmocni opór przed powrotem emigrantów z Florydy – dzieci plantatorów i przemysłowców uciekinierów spod rządów Fidela. W scenariuszach pisze się niezmiennie o fali powrotów na Kubę. Tymczasem wydaje się, że w godzinie zero to do Stanów Zjednoczonych popłynie mnóstwo uciekinierów z Kuby, którzy będą próbowali szukać schronienia przed rzezią, jaka na wyspie niewątpliwie nastąpi. W przypadku jednoczenia się Kubańczyków nie będziemy wiedzieli, czy jest to zjednoczenie Kuby czy zjednoczenie Kub. Dwóch Kub. Jednej, prawdziwej, drugiej – na wygnaniu i emigracji. Kiedyś Hawana była seksualnym i szulernianym zapleczem Miami. Teraz Miami jest zapleczem Hawany, tylko jeszcze nie wiadomo jakim. Politycznym? Gospodarczym? Intelektualnym i kulturowym? Kubańczycy w USA stali się bardzo wpływową grupą etniczną. Są to albo dobrzy lekarze, albo znani architekci. Politycznie aktywni, zawsze prorepublikańscy, zawsze dający spore pieniądze na kampanie prezydenckie i zawsze wpływowi na Kapitolu.
Chińskie drogi
Zjednoczenie Kub(y) rozpocznie się rzecz jasna w godzinie zero. Zakłada się bowiem, że prawa biologii usuną najpierw Starszego Brata. Czemu jednak nie wyniszczonego alkoholem Raula? Gerontolodzy tak dobrze dbają o organizmy braci, że Fidel może porządzić jeszcze wiele lat. Latynoamerykańscy dyktatorzy zawsze władali po kilkadziesiąt lat (Stroessner, Trujillo, Somoza). Ale załóżmy, że Starszy odchodzi pierwszy. Zaraz za nim powinien odejść Młodszy, zastrzelony przez oficera, który w godzinie zero znajdzie się z bronią w jego pobliżu. Pytanie tylko, czy w sąsiedztwie namaszczonego zastępcy i następcy można się znaleźć z bronią?