Archiwum Polityki

Masz, to dasz

Bill Gates, amerykański miliarder, oddał na cele dobroczynne 40 mld dol. Aktor Nicolas Cage – 2 mln. W Polsce nowi bogaci też zaczynają bogactwo rozdawać. W średniowieczu ludzie czynili to, by uzyskać zbawienie wieczne. A dziś?

Większości ludzi dobrobyt jawi się jako ekskluzywny klub, do którego nigdy nie będą mieli wstępu z powodów od siebie niezależnych. Prawda jest taka, że każdy, kto osiągnął bogactwo, uwierzył pewnego dnia, że je osiągnie. Okazało się to nie tylko wykonalne, ale również o wiele łatwiejsze niż się wydawało. Wystarczy zmienić to i owo w uczuciach i nastawieniach, żeby zostać bogatym, odzyskać przez to siłę i swobodnie wybiec na słońce – tak pisze William Bloom, angielski psycholog, w książce „Pieniądze, serce, umysł”.

Dlaczego pieniądze przestają cieszyć

Znakomita część Polaków sądzi, że „swobodnie wybiec na słońce” można przez wygranie w totolotka lub po otrzymaniu spadku. Albo kombinując i kradnąc. A kiedy się bogactwo osiągnie, można żyć jak w raju. „Co oni robią z takimi pieniędzmi? – słyszy się w bezrobotnych miasteczkach.

– W latach dziewięćdziesiątych oni zdobywali pieniądze dla siebie i rodziny – mówi prezes Business Center Club Marek Goliszewski. – Do 2001 r. inwestowali w firmę i pracowników. Aż nadszedł czas bezpieczeństwa. Firma okrzepła. Nie trzeba już mieć zadyszki gromadząc pieniądze, a one same przestają być czymś przyprawiającym o zawrót głowy.

Człowiek początkowo cieszy się, że może kupić wszystko, czego pragnął, ale z czasem pieniądze stają się dla niego czymś naturalnym, codziennym i niebudzącym emocji – mówi Bartłomiej Dzik, socjolog. Badania ludzi, którzy wygrali pieniądze na przykład na loterii, pokazują, że w jakiś czas później zadowolenie z życia nie odróżnia ich od reszty. Pewna bezrobotna w Angliiopowiada Dzik – wygrała milion funtów.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; Społeczeństwo; s. 100
Reklama