Archiwum Polityki

Jak Gasiński posady załatwiał

Kiedy Bogdan Gasiński, o którym świat usłyszał z okazji lądowania talibów w Klewkach, a potem zarzucano mu liczne przestępstwa: oszustwa, wyłudzenia, a nawet udział w przestępczości zorganizowanej, dowiedział się, że dyrektorem oddziału TVP w Katowicach został mianowany Tomasz D., przypomniał sobie, że spotkał go kilka lat temu w więzieniu. Mieszkali nawet w jednej celi. Tomasz D., warszawski działacz UPR, siedział z Gasińskim dokładnie 13 dni. Sąd w Mławie skazał go za jazdę po pijanemu na 2 tys. zł grzywny. Część spłacił ratami, a na resztę (ok. 900 zł) już nie było go stać, więc poszedł grzywnę odsiedzieć.

Gasiński zadzwonił do sekretariatu wiceprezesa TVP Tomasza Rudomino, aby go ostrzec, że mianował dyrektorem faceta po wyroku. Wiedział, że występując jako Bogdan Gasiński posłuchu nie znajdzie, więc przedstawił się jako Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Opowiedział wszystko sekretarce i oczekiwał, że już następnego dnia zarząd telewizji zdymisjonuje dyrektora z Katowic. Ale nic takiego się nie stało. Gasiński postanowił więc działać energiczniej. Zdobył numer komórki Rudomino i zaczął negocjować. Z Tomaszem D. sprawa poszła po jego myśli, w końcu go odwołano. Teraz Gasiński postanowił sprawdzić, jaka jest siła mediów. Wysłał do Rudomino esemesa, że jest osobą godną, aby dyrektorować w Katowicach. Ten odpowiedział: „Proszę się podpisać, bo nie pamiętam telefonu”. Gasiński konsekwentnie podpisał się jako Wojciech Czuchnowski. Jego esemes brzmiał następująco: „Panie Prezesie, na stanowisko dyrektora w Katowicach proponuję p. Wiernikowską” (znaną dziennikarkę – przyp. aut.).

Wiceprezes odpowiedział: „Ok. zaraz zapiszę telefon. A Wiernikowska czego miałaby być dyr. Ona nie nadaje się na papiery chyba?

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama