Archiwum Polityki

Nie zaznasz tu pokoju

Rozmowa z Sylwią Chutnik, laureatką Paszportu „Polityki” w dziedzinie literatura

Justyna Sobolewska: – Twoim żywiołem jest miasto. Skąd to zainteresowanie?

Sylwia Chutnik: – Większość moich wspomnień z dzieciństwa dotyczy konkretnych miejsc w mieście. Na przykład niezapomniane wrażenia z wnętrza Pałacu Kultury: chodziłam tam na zajęcia, jak byłam mała. Biegaliśmy po długich korytarzach prowadzących donikąd, chowaliśmy się w wiśniowych kotarach i odkrywaliśmy coraz to nowe, tajemnicze miejsca. Poza tym neony, nocna jazda autobusem do babci i dziadka, mieszkających w samym centrum. Uczyłam się czytać na świecących napisach: perfumeria, dom mody, mozaika. Mieszkałam zawsze w bloku: zsyp, prusaki, sklep na dole. Winda towarowa i zwykła, horror zatrzymywania się między piętrami. Oczywiście zawsze chciałam w kamienicy, jak mieszczka.

W książce „Kieszonkowy atlas kobiet” opisujesz prawdziwą kamienicę na warszawskiej Ochocie. Dlaczego wybrałaś właśnie ją?

Zauważyłam, że w tej kamienicy ciągle trwa walka o pamięć wydarzeń z czasów wojny. Na okienku piwnicznym ktoś wieszał ciągle kartkę mówiącą o tym, że w tej piwnicy w sierpniu 1944 r. zginęli, po wrzuceniu bomby, prawie wszyscy mieszkańcy, głównie kobiety z dziećmi. To była kartka komputerowa imitująca klepsydrę. Po remoncie fasady pojawiła się elegancka płyta, na której jest napisane to samo co na kartce.

Ale tę kartkę nadał ktoś przyklejał. Ta kartka była ewenementem, bo nie domagała się porządku, tylko walczyła o pamięć. Poza tym to jest jedyna kamienica przedwojenna w długim rzędzie bloków na ulicy Grójeckiej. To typowe dla Warszawy, że widzimy bloki, jeden stary dom, i dalej ciągną się bloki. Warszawa pełna jest takich plomb przeszłości.

Ta książka opowiada też o prawdziwych zdarzeniach, choćby o gwałtach w czasie okupacji na targowisku Zieleniak, czyli na dzisiejszym bazarze na Banacha.

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; Kultura; s. 60
Reklama