Archiwum Polityki

Bomba felietonowa

Uwaga: felieton niniejszy jest wyrazem poglądów autora, a nie rządu Rzeczpospolitej Polskiej.

Teraz wszyscy Państwo widzicie, ile potrafi satyryk i felietonista, jakie ja mam odpowiedzialne stanowisko, jakie trzęsienie ziemi może spowodować jeden niestosowny felieton. Nieodpowiedzialny autor felietonów w alternatywnej „Die Tageszeitung” potrafi postawić na nogi największy kraj w Europie Środkowo-Wschodniej, regionalne mocarstwo, najważniejszego sojusznika Stanów Zjednoczonych na wschód od Odry, kluczowe państwo w Unii Europejskiej, ważnego gracza na arenie międzynarodowej, wierzchołek trójkąta weimarskiego, czyli nas – Polskę. Jeżeli Putin zamierza włączyć Polskę znowu w orbitę postkolonialną, jak ostrzegają nasi eksperci, to lepszego momentu niż teraz – kiedy Polacy i Niemcy są skłóceni z powodu jednego felietonu, który nawet nie odzwierciedla poglądów rządu RFN – nie będzie. I znów polski minister obrony ma odwieczny kłopot: widmo wojny na dwa fronty. Tu felieton, tam rurociąg – dokąd skierować główne siły – na Odrę czy na Bug?

Felieton, zwłaszcza niesmaczny, to groźna broń. Pan Prezydent źle go strawił. (Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!). Kto podsunął taką truciznę prezydentowi i dlaczego ten ją zażył, to „ein Kapitel für sich”). Pan premier zadrżał z oburzenia i powiedział, że to obrzydliwe draństwo. Pani minister spraw zagranicznych porównała nieszczęsną publikację do hitlerowskiego „Stürmera”. Pan dyrektor został wywalony z posady w MSZ za umieszczenie stürmerowskich wypocin w ministerialnym przeglądzie mediów zagranicznych o Polsce. Pan ambasador wystosował list protestacyjny do „Tageszeitung”. Nasze władze państwowe oczekują, że miarodajne czynniki niemieckie odetną się od felietonu i wyrażą ubolewanie.

Polityka 28.2006 (2562) z dnia 15.07.2006; Passent; s. 91
Reklama