Albania
Zwycięzcami w albańskich wyborach ogłosili się zarówno rządzący postkomunistyczni socjaliści jak i demokraci byłego prezydenta Sali Berishy, który musiał odejść z urzędu w 1997 r. po upadku oszukańczych piramid finansowych. Oszczędności utopiła w nich większość Albańczyków skuszonych łatwym i szybkim zyskiem. Kto wygrał teraz, wiadomo będzie zapewne po wyborach uzupełniających 8 lipca. Prawdopodobnie zwyciężą socjaliści, ale trudno powiedzieć, że przez kolejne cztery lata pokierują państwem, bo trudno w ogóle powiedzieć, czy to państwo istnieje. Jest parę urzędów do obsadzenia. Istnieje za to i ma się świetnie albańska mafia, zarówno w samej Albanii jak i na wszystkich ziemiach przez Albańczyków zamieszkanych: w Kosowie, w Macedonii, w Preszewie (południowa Serbia), w Czarnogórze, północnej Grecji (odrębny aspekt to jej przedstawicielstwa poza matecznikiem – w Europie Zachodniej). Nie można o niej zapomnieć, mówiąc o sytuacji w Albanii, o wojnie w Kosowie, o starciach w Macedonii.
Jej kolebką jest górzysta północ Albanii, najbiedniejsze ze wszystkich zamieszkanych przez Albańczyków ziem, z najbardziej rozbudowanym systemem rodowym. Władza zewnętrzna zawsze była słaba w trudno dostępnych górskich dolinach. Miejsce prawa państwowego zajmował tradycyjny kodeks honorowy – Kanun, oparty na zasadzie krwawej zemsty (patrz reportaż POLITYKA 50/96). Po upadku komunizmu nastąpił renesans systemu klanowego, jednak proces modernizacji na tyle osłabił tradycyjne struktury, że ich miejsce zaczęły zajmować organizacje mafijne. Ich godzina wybiła, gdy w wyniku upadku piramid (w których mafia za przyzwoleniem władz prała swe pieniądze), ogólnokrajowego chaosu, rabunku setek tysięcy sztuk broni z wojskowych magazynów upadło i państwo, i jego instytucje.