Archiwum Polityki

Aleksander Paszyński (1928–2001)

Był ministrem, był przedsiębiorcą, był animatorem ruchów społecznych, był wreszcie pożądanym bywalcem warszawskich salonów, ale nade wszystko był członkiem zespołu „Polityki” i pozostanie nieodłączną częścią jej tradycji i etosu. „Polityka” w latach 60., kiedy dołączył do zespołu (początkowo jako wolny strzelec, potem etatowy pracownik), przyciągała jak magnes wszystkich dziennikarzy, którzy mimo dusznej atmosfery gomułkowskiego postnego socjalizmu usiłowali coś zmienić, polepszyć, naprawić. Olek był autorem artykułów, które postulowały zwiększenie własnego udziału tzw. ludności w kosztach budownictwa, żeby przełamać beznadziejny kryzys mieszkaniowy. Niestety, jego idea nie spotkała się z aprobatą ówczesnych władz.

Olek, podobnie jak prawie cały nasz zespół, żył na granicy dwóch światów: dzisiaj powiedzielibyśmy wirtualnego i realnego. Na pierwszej stronie oddawaliśmy hołd socjalizmowi, na dalszych pokazywaliśmy jego prawdziwe oblicze. Czasem zajechaliśmy za daleko: za artykuł pod przejrzystym tytułem „Bez makijażu” KC nakazał Rakowskiemu usunąć z pracy autora, którym był właśnie Paszyński. Rakowski kluczył, zwlekał, Olka karcił za brak ostrożności – a zaraz potem zachęcał nas do podejmowania nowych tematów i nowych wyzwań, które ściągały na nas nowe represje.

Aż przyszedł czas stanu wojennego, kiedy przepaść między tymi dwoma światami okazała się za duża i kiedy część zespołu – w tej liczbie Olek Paszyński – uznała, że dłużej naprawiać socjalizmu nie można, że trzeba z „Polityki” odejść. Osłabły dawne więzi koleżeńskie, zawiązały się nowe. Nie zabrakło kabotynów, którzy z dumą opowiadali na naszych tajnych zebraniach, komu to z reżimowych dziennikarzy ręki nie podali. Olek był ponad takie tanie gesty, sam pisywał do podziemnej prasy, ale rozumiał motywacje tych, którzy zostali i pisali do jawnej.

Polityka 27.2001 (2305) z dnia 07.07.2001; Społeczeństwo; s. 82
Reklama