Archiwum Polityki

Wakacje z agentem

Przeciętny telewidz jest odporny na nudę jak szwedzka stal na korozję. Dowodem na to jest zwłaszcza program letni, w którym powtarza się to, co już było. Widownia, choć nieco krócej niż w zimie, nadal tkwi przed małym ekranem, nawet gdy po raz kolejny zabawia ją Hans Kloss.

W poniedziałkowy letni wieczór, tuż po ósmej, kolory na ekranie telewizora gwałtownie bledną – obraz staje się czarno-biały. W naszych domach, jak wielokrotnie wywoływany duch (patrz ramka s. 55), pojawia się Hans Kloss. W zwiastunie zapowiadającym nadejście podwójnego agenta panienka w pełnym rozkwicie kokieteryjnie stwierdza, że marzy o tym, by poznać jego losy. Tym samym daje widzom do zrozumienia, że jest zbyt młoda, by kiedykolwiek mieć z nim jakąkolwiek okoliczność. Z naszych jednak obliczeń, podpartych badaniami TNS OBOP, wynika, że jedynie mniej niż roczne niemowlę może mieć wątpliwości, kim jest Hans Kloss. Ostatnio rozstaliśmy się z nim bowiem w sierpniu 2000 r. w TVP 2, po to, żeby za niecały rok spotkać go ponownie w TVP 1 i to w porze największej oglądalności, tuż po „Dzienniku”, przepraszam, „Wiadomościach”.

Hans Kloss, nienaganny blondyn o kryptonimie J-23, miał – jak sama nazwa wskazuje – 23 kobiety, które przeważnie ratowały go z ciężkich opresji albo oddawały mu bezinteresowne przysługi, a potem przeważnie ginęły, co umożliwiało mu dalsze podboje. Dzięki temu Kloss przeżył bez szwanku nie tylko wojnę, ale i niełatwe czasy powojenne, w których niestety nie wiemy, co robił. Miał facet talent do wpadania w tarapaty, więc na pewno łatwo mu nie było. A jednak przetrwał i – ku uciesze szefów telewizji – czaruje publiczność (ma obecnie około 3,5-milionową widownię – ok. 10 proc. oglądalności).

Otello bez wzięcia

Czas Hansa Klossa, podobnie jak i innych znanych telewizyjnych bohaterów, nadchodzi przeważnie latem. Gdy tylko zaczynają się wakacje, we wszystkich stacjach aparaturę nadawczą przestawia się na replay. Przeżuta papka nie jest może tak smaczna jak wykwintne i świeżo przygotowane danie, jest jednak łatwiejsza w konsumpcji.

Polityka 28.2001 (2306) z dnia 14.07.2001; Kultura; s. 54
Reklama