Archiwum Polityki

Zdał, nie zdał: czy to takie ważne?

Rozmowa pomaturalna z socjologiem prof. Ireneuszem Białeckim.

Mariusz Czubaj: – Panie profesorze, tegoroczne wyniki matur to katastrofa, prawda?

Ireneusz Białecki: – Ależ dlaczego? Wydaje mi się, że to raczej niektóre media, w poszukiwaniu gorącego newsa i sensacji, zaprezentowały wyniki w kasandrycznych tonach. Większość tych komentarzy, łącznie z głosami tak zwanych znanych osobistości, jest nietrafna i niesłuszna. Wyniki dwóch kolejnych roczników, wychodzących z tych samych szkół i spod ręki tych samych nauczycieli, nie mogą naprawdę bardzo się od siebie różnić. Tak więc spokojnie.

Ale liczby są bezwzględne: w tym roku nie zdało matury 21 proc. abiturientów, podczas gdy rok temu – tylko 13,5 proc.

Różnica ta wiąże się z bardzo słabymi wynikami maturzystów z techników, którzy po raz pierwszy w tym roku przystępowali do egzaminu w nowej formule, a także uczniów z liceów profilowanych i uzupełniających. Matura obrazuje zasadniczą różnicę między absolwentami szkół średnich ogólnokształcących a innych szkół. Ci z ogólniaka wypadli podobnie jak w ubiegłym roku – matury nie zdało w tym roku 3 proc. abiturientów więcej, ta różnica jest do przyjęcia.

Jeśli jednak co trzeci uczeń techników nie zdaje matury, a w liceach uzupełniających – jeszcze gorzej – zdaje co trzeci, to należy mówić o klęsce.

Tyle że to żadne zaskoczenie. W trakcie nauczania następuje selekcja. Ci, którzy idą do liceów ogólnokształcących, osiągają o wiele lepsze wyniki niż ci z techników. Pokazuje to nie tylko matura, ale także na przykład międzynarodowe testy porównawcze PISA (Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów). A jeszcze bardziej dramatyczna jest sytuacja uczniów zawodówek, spośród których tylko około 30 proc. przechodzi te testy z przyzwoitym wynikiem.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Kraj; s. 30
Reklama