Archiwum Polityki

Na czym stoimy

Czy wyhodowane w laboratorium kości lub stawy zastąpią w przyszłości gips, gwoździe, sztuczne protezy? Oblicze ortopedii szybko się zmienia, więc nowe metody leczenia złamań i chorób reumatycznych nie powinny nikogo zaskoczyć. W Polsce dostęp do nich nie będzie jednak łatwy.

Ciekawe, jak potoczyłby się rozwój medycyny, gdyby IV Synod Laterański nie zabronił medykom w 1215 r. wykonywania praktyk chirurgicznych i nie zdegradował chirurgii do roli zwykłego rzemiosła. Odtąd, przez pięć stuleci, opatrywaniem ran i złamań zaj-mowali się głównie rzemieślnicy zrzeszeni w cechach, które nie wymagały od nich mozolnych studiów ani znajomości łaciny. Wystarczyła empiryczna biegłość, choć niezbędna była też odwaga, bo uważnie patrzono chirurgom na ręce. Gdy w XVII w. udał się pierwszy przeszczep kości (ubytek w czaszce zastąpiono kością psa), o operacji wnet dowiedziały się władze kościelne i natychmiast zażądały usunięcia protezy, argumentując, że „nie licuje to z godnością człowieka i stanowi obrazę Boga”. Taka praktyka skutecznie hamowała pionierskie zapędy. Dziś limituje je brak pieniędzy.

Rozwój ortopedii doprowadził do głębokich zmian – najbrutalniejsza niegdyś dziedzina medycyny, wymagająca od lekarzy siły i niezłej kondycji, stała się delikatna i precyzyjna. Stereotyp ortopedy o silnych łapskach służących do skręcania kości śrubami, zastąpić dziś może wyobrażenie subtelnej dłoni, rzeźbiącej w cienkiej tkance narzędziami o szerokości kilku milimetrów. Piły, dłuta i gwoździe, zaadaptowane z warsztatów stolarskich, nie wyszły jeszcze z użycia, ale kto uwierzyłby kilkadziesiąt lat temu, że kolano, biodro lub bark będzie można zoperować bez okaleczania chorego?

Artroskop, czyli metalowa rura wyposażona w układ optyczny, już sto lat temu umożliwiał wgląd do wnętrza dużych stawów. Ale odkąd wprowadzono do aparatu kamerę powiększającą na ekranie pole operacyjne, chirurg dociera z narzędziami niczym przez dziurkę od klucza w sam środek kolana, biodra, a nawet śródstopia. – Stare i uświęcone tradycją metody operacji zużytych stawów już nie wystarczają – mówi prof.

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Społeczeństwo; s. 89
Reklama